Ministerstwo Rolnictwa przystąpi do prac mających doprowadzić do szybkiej zmiany rozporządzenia dotyczącego podziału
limitów połowowych dorszy - to najważniejsze ustalenie wczorajszego spotkania rybaków z resortowymi urzędnikami. Tym samym zażegnano widmo blokady polskich portów. A to zapowiadali armatorzy w wypadku
fiaska rozmów.
W siedzibie resortu było znacznie spokojniej niż podczas ubiegłotygo-dniowego spotkania w Juracie. Wtedy z wiceministrem Jerzym Pilarczy-kiem przyszli rozmawiać rybacy z rodzinami.
Wytknęli mu błędy i próby manipulacji oraz zarzucili kłamstwa i składanie obietnic bez pokrycia. Prawdopodobnie to podziałało na urzędników trzeźwiąco, bo w Warszawie szybko doszło do wspólnych ustaleń.
- Armatorzy 32 kutrów - pominięci pierwotnie w podziale limitów -dostaną swoje kwoty, a dalsze 64 jednostki, na które przewidziano jedynie po 7 ton dorszy, powiększą swój limit o kwoty wynikające z
rozdzielenia kwot połowowych po likwidowanych kutrach - wyjaśnia Bogdan Waniewski, prezes Stowarzyszenia Armatorów Rybackich. - Wyjaśniliśmy sobie ponadto, że działania ministerstwa nie wynikały ze złej
woli, czy chęci pokazania „kto tu rządzi", ale z niezrozumienia i przyjęcia złych założeń do projektu rozporządzenia.
Nie da się jednak zmienić okresu ochronnego na połów dorszy, który
wydłużył się z dwóch do 4,5 miesiąca. W tej kwestii decyzję podejmuje Unia Europejska. Dlatego rybacy chcą wspólnie z ministerstwem przygotować się do jesiennego posiedzenia unijnych ministrów rolnictwa.
Może uda się wtedy uniknąć fatalnych błędów, jakie popełnił resort pod koniec ubiegłego roku, godząc się na niekorzystne regulacje w gospodarce połowowej.