"Na podstawie dokumentacji przekazanej dotychczas resortowi środowiska nie można stwierdzić, czy wydobywany urobek
stanowi odpad niebezpieczny" informuje posła Stanisława Kopcia podsekretarz stanu w resorcie środowiska, Tomasz Podgajniak. Poseł interweniował po naszym artykule "Batalia o składowisko. Co siedzi w
mule?".
Informowaliśmy w nim o kłopotach, jakie ma Urząd Morski w Szczecinie z lokalizacją składowiska mułu z pogłębiania dna toru wodnego i akwenów portowych. Weszły bowiem w życie nowe przepisy,
które uniemożliwiają budowę tzw. pola refulacyjnego w bezpośrednim sąsiedztwie Zalewu Szczecińskiego i Jeziora Dąbskiego, a także zaostrzają normy zanieczyszczenia urobku.
Zdaniem urzędnika
ministerstwa, "w zależności od stopnia zanieczyszczenia urobek może być wykorzystywany na powierzchni ziemi, o ile jego zastosowanie nie spowoduje przekroczenia standardów jakości gleby i ziemi
określonych w rozporządzeniu...". "Jeżeli poziom zanieczyszczeń uniemożliwiłby taką rekultywację terenów, to należałoby poddać go np. odwodnieniu i ewentualnie innym procesom w celu jego oczyszczenia,
aby umożliwić jego wykorzystanie".
Resort zaleca modyfikację koncepcji składowiska, aby poddać urobek przerobowi. Wtedy, w myśl ustawy o odpadach, będzie to odzyskiem, a nie składowaniem odpadów.
Wtedy nie będzie wymagane spełnienie warunków z rozporządzenia na temat lokalizacji składowisk. Konieczne będą jedynie zmiany w planie miejscowego zagospodarowania przestrzennego "Radolin-Refulat", co
leży w kompetencji Rady Miasta Szczecina. W związku z tym trzeba będzie przygotować nową prognozę oddziaływania takiego składowiska na środowisko.
Na szczęście inwestorzy i Szczecin mają jeszcze sporo
czasu na procedury. Ostatnia bowiem wizyta przedstawicieli Banku Światowego, który ma współfinansować składowisko mułu, zaowocowała przedłużeniem terminów rozpoczęcia inwestycji.