Sklep    |  Mapa Serwisu    |  Kontakt   
 
Baza Firm
Morskich
3698 adresów
 
Zaloguj się
 
 
Szybkie wyszukiwanie
Szukanie zaawansowane
Strona głównaStrona główna
Wszystkie artykułyWszystkie artykuły
<strong>Subskrybuj Newsletter</strong>Subskrybuj Newsletter
 

  Informacje morskie. Wydarzenia. Przetargi
Wydrukuj artykuł

Co czeka stocznie

Kurier Szczeciński, 2005-01-03
Co czeka stocznię w roku przyszłym? Na pewno walka z cenami stali i kursami walut. Sprawę tę poruszył niedawno Zbigniew Stypa, wiceprezes Stoczni Szczecińskiej Nowej. Stwierdził, że założenia budżetu państwa, w którym są przecież pieniądze na wsparcie dla sektora okrętowego, "rozmijają się z tym, co widać na rynku oraz z prognozami banków". Co się będzie działo z budżetem, jeżeli kursy walut będą się układały według prognoz Pekao SA, który zaprognozował na przyszły rok kurs dolara na poziomie 2,97 złotego? alarmował Stypa. Dla stoczni, która jest eksporterem, oznaczałoby to kolejne straty. Życie wyprzedziło jednak prognozy bankowców i dolar spadł poniżej trzech złotych jeszcze przed świętami. Nie tylko szczecińscy stoczniowcy mają problem z rekordowym spadkiem tej waluty. Zaniepokojony jest także prezes Stoczni Gdynia: Tu nie pomogą żadne negocjacje (cen za statki red.). Armatorzy twierdzą, i trudno im się dziwić, że to nasza wewnętrzna sprawa powiedział w grudniu jednej z trójmiejskich gazet. Ten kurs psuje wszystkie nasze prognozy. Plan restrukturyzacji stoczni tworzyliśmy przy poziomie 3,8 zł za dolara i wydawało się, że to niski kurs. A teraz mamy 3,1 zł za dolara. Prezes Stoczni Gdynia poinformował, że próbuje kontraktować umowy w euro, ale rynek okrętowy tradycyjnie rozlicza się w dolarach i armatorzy nie kwapią się do takiej zmiany. Na razie gdynianom udało się podpisać umowy na trzy statki, gdzie część kontraktu zaledwie niecałe 20 proc. wartości jednostek jest w euro. Podobne dylematy ma kierownictwo stoczni w Szczecinie, które już trzykrotnie renegocjowało z armatorami ceny za budowane statki. Obawy o przyszłość sektora okrętowego w Polsce starał się niedawno uspokajać wiceminister gospodarki Jacek Piechota: Dylemat czy chcemy stoczni został rozstrzygnięty już w 2002 r. stwierdził w Szczecinie na konferencji Region 2004. W chwilę potem dość zagadkowo zastrzegł jednak: Ale nie w każdych warunkach i za każdą cenę. Branża musi dążyć do uzyskiwania wiarygodności, co niekoniecznie musi osiągać, zwłaszcza w tak ekstremalnych warunkach. Podczas tamtego spotkania przedstawiciele samorządu i stoczniowcy dowiedzieli się, że rząd jest zdecydowany dotować nierentowne kontrakty do 6 procent ich wartości. Subwencje, które obowiązywałyby w 2005 roku, to tylko jeden ze sposobów pomocy zapisany w opracowaniu resortowym, które pokazał dziennikarzom wiceminister Piechota. Przyznał on, że naszym stoczniom trudno jest uzyskać gwarancje Korporacji Ubezpieczeń Kredytów Eksportowych czy państwa na kredyty niezbędne do budowy statków. Dlatego w tym dokumencie pojawia się propozycja finansowania poprzez długoterminowe obligacje emitowane przez Korporacje Polskie Stocznie bądź Agencję Rozwoju Przemysłu. Korporacja Polskie Stocznie ma być czymś w rodzaju opiekuna stoczni produkcyjnych ze Szczecina i Trójmiasta. Andrzej Stachura, prezes Stoczni Szczecińskiej Nowej, uważa, że to dobry pomysł. Obawia się jednak o siłę przebicia takiej "czapy", gdy będzie musiała np. załatwiać kredyty komercyjne w bankach. Do tej pory bankowcy pożyczali, bo gwarantem było państwo. Ten rok pokaże, czy stocznie pod takim patronatem poradzą sobie na rynku.
 
(kl)
Kurier Szczeciński
 
Strona Główna | O Nas | Publikacje LINK'a | Prasa Fachowa | Archiwum LINK | Galeria
Polskie Porty | Żegluga Morska | Przemysł okrętowy | Żegluga Śródlądowa | Baza Firm Morskich | Sklep | Mapa Serwisu | Kontakt
© LINK S.J. 1993 - 2024 info@maritime.com.pl