Jeśli do końca sierpnia nie będzie inwestora strategicznego zainteresowanego terenami po Stoczni Szczecińskiej, to trzeba opracować plan B - uznali radni sejmiku.
Radni województwa chcą, by marszałek włączył się w rozmowy o przyszłości terenów postoczniowych. Dialog miałby prowadzić z władzami Szczecina, rządem RP i Silesią, właścicielem majątku. Machina ma ruszyć w sytuacji, gdy do końca wakacji Silesii nie uda się znaleźć inwestora strategicznego na tereny postoczniowe (firma jest na etapie poszukiwań). Radni swoją decyzję przypieczętowali uchwałą, zgłoszoną przez kluby SLD i PO (PiS wstrzymał się od głosu).
O tym, że już dziś są tworzone "wyjścia awaryjne" przypomniał radnym Andrzej Podlasiński, prezes Zachodniopomorskiego Klastra Morskiego. Jedną z propozycji jest utworzenie na terenach postoczniowych parku przemysłowego, co miałoby się stać w oparciu o komunalizację majątku. Firma zarządzająca miałby mieć siedzibę w Szczecinie.
- Z każdą sprawą nie trzeba byłoby dzwonić do Katowic (Silesia to firma ze Śląska - red.) - mówił Podlasiński. To, że radni przyjęli uchwałę, nie oznacza jednak, że opowiadają się za komunalizacją.
- Chcemy włączyć się w dialog, co zrobić w sytuacji, gdy nie znajdzie się inwestor strategiczny. Dziś nie ma mowy o komunalizacji - podkreślał marszałek Olgierd Geblewicz.
- Otwieramy drogę do wariantu B - mówił Dariusz Wieczorek z SLD.
Zdaniem Podlasińskiego, szczecińskie firmy byłby w stanie zagospodarować niemal cały teren po stoczni. Powstałoby 5 tys. miejsc pracy, a wpływy do kasy miasta wzrosłyby z 5 do 28 mln zł - szacuje klaster.