- To jest akcja w stylu katarskiego inwestora - mówi poseł Leszek Dobrzyński. PiS nie wierzy w informacje, że Silesia prowadzi rozmowy z potencjalnymi inwestorami, którzy mogliby wejść na teren po Stoczni Szczecińskiej.
Cztery dni po wizycie w Szczecinie Jarosława Kaczyńskiego (prezes PiS odwiedził stolicę Pomorza Zachodniego 18 maja) spotkała się Wojewódzka Komisja Dialogu Społecznego (WKDS). Jarosław Kaczyński przed bramą zlikwidowanej stoczni mówił o potrzebie odbudowy w Polsce branży morskiej.
Na posiedzeniu WKDS wystąpił z kolei Mariusz Kolwas, prezes Towarzystwa Finansowego Silesia, właściciela majątku postoczniowego. Mariusz Kolwas tłumaczył, że najlepszym scenariuszem na zagospodarowanie tego terenu jest pozyskanie silnego inwestora. Uczestnicy spotkania usłyszeli też, że Silesia wysłała informacje do około 70 firm. Siedem z nich odpowiedziało, a obecnie toczą się rozmowy trzema podmiotami. „Nie mamy jeszcze odpowiedzi, czy warunki odpowiadają inwestorom” - zaznaczył prezes Kolwas.
PiS nie wierzy w taki zbieg okoliczności.
- Kilka dni po wystąpieniu prezesa PiS, nagle słyszymy o potencjalnych inwestorach. Coś tu nie gra - słyszymy w kręgach opozycji.
Temat rozwija poseł Leszek Dobrzyński.
- Informacja Silesii o rozmowach z potencjalnymi inwestorami pojawiła się niemal równolegle z naszą konferencją pod stocznią - mówi. - Apelujemy więc o ujawnienie ofert, o uchylenia rąbka tajemnicy dotyczącej rzekomych inwestorów - dodaje polityk PiS.
Leszek Dobrzyński uważa, że wiadomość Silesii ma niewiele wspólnego z prawdą.
PiS nadal stoi na swoim stanowisku, że stocznię można odbudować w oparciu o Portę Holding.
- Jeśli PiS wróci do władzy, to odbudowa stoczni będzie jednym z najważniejszych zadań - zapowiada Dobrzyński.