Dlaczego do Trójmiasta wszystko spływa łatwiej, podczas gdy Szczecin musi apelować do warszawskich decydentów, a w ostateczności dąć na alarm? Duża w tym wina naszych polityków, ospałych, pragnących być w zgodzie z interesem własnej partii, lecz przede wszystkim nie potrafiących się porozumieć ponad partyjnymi podziałami i razem skutecznie naciskać.
Ci, którzy powinni dbać o interes regionu, wydawali się głusi na wołania portowych menedżerów, że trzeba pilnie zmodernizować tor wodny, bo bez tego nabrzeża w Szczecinie skazane są na powolną agonię. Bo jeżeli jest zbyt płytko, to duży statek trzeba częściowo rozładować (a to koszt), albo popłynie do sąsiedniego portu.
Na dodatek wiele wskazuje na to, że politycy i menedżerowie ze wschodniego wybrzeża mogą pozbawić Szczecin nadziei na pogłębienie toru. Niedawno zorganizowali w Warszawie konferencję "Gdynia portem głębokowodnym". Chcą 15,5 metra głębokości. W spotkaniu wzięli udział m.in. przedstawiciele rządu, parlamentarzyści, samorządowcy, naukowcy. Urzędnicy poinformowali, że rozmowy się toczą.
I znów kołderka finansowa pewnie okaże się kusa. A Gdynia leży bliżej Warszawy...