Dofinansowanie z unijnych funduszy już obniżyło koszty gazoportu o jedną trzecią. Spadną więc opłaty za korzystanie z niego, co powinno zachęcić spółki chemiczne i PKN Orlen do importu gazu - poinformował Jan Chadam, prezes spółki Gaz System, nadzorującej inwestycję w Świnoujściu.
"Polski gazoport może być najbardziej konkurencyjnym terminalem gazu skroplonego w Europie" - powiedział PAP Chadam.
Jego zdaniem opłata za regazyfikację i przesłanie gazu do klienta należeć będzie do najkorzystniejszych w UE.
Prezes Gaz-Systemu argumentuje, że budowa terminalu gazu skroplonego (LNG) okazała się znacznie tańsza od zakładanego pierwotnie planu. Teraz łączne nakłady na inwestycję szacuje się na ponad 2 mld zł, ale wydatki Gaz-Systemu i należącej do niego spółki Polskie LNG (odpowiedzialną bezpośrednio za budowę) będą znacznie niższe i wyniosą 1,32 mld zł.
Resztę kosztów pokryła Unia Europejska, przeznaczając ze swoich funduszy pomocowych 676 mln zł.
Gaz-System zabiega jeszcze o dodatkowe środki - 469 mln zł z Programu Operacyjnego Infrastruktura i Środowisko. Jeśli zostaną przyznane, to koszt gazoportu obciążający inwestora, czyli Gaz-System, spadnie do 855 mln zł, co oznacza, że byłyby więc tylko o 200 mln wyższe od poniesionych na przykład na budowę gazociągu Szczecin - Lwówek (188 km). Tymczasem jeszcze 4 lata temu planowano, że terminal LNG będzie kosztował ponad 3 mld zł.
"Niższe od przewidywanych koszty budowy oznaczają w praktyce, że i opłata za korzystanie z terminalu znacznie spadnie w stosunku do naszych pierwotnych kalkulacji" - wyjaśnił Chadam.
"Wcześniej w naszych wyliczeniach braliśmy pod uwagę inne parametry, bo inny był biznesplan projektu i mniej korzystne założenia jego finansowania" - dodał.
Gaz-System nie ujawnił stawek za korzystanie z gazoportu, jakie proponował dwa lata temu, gdy dokonywał rozeznania rynku i badał zainteresowanie potencjalnych klientów. Ale efekt tej procedury (tzw. open season) wypadł niekorzystnie dla Gaz-Systemu jako inwestora terminalu. W praktyce zgłosiła się tylko jedna firma - Polskie Górnictwo Naftowe i Gazownictwo, które zawarło kontrakt na import LNG z Kataru. PGNiG zamierza sprowadzać jednak przez gazoport 1,5 mld m sześc. gazu, podczas gdy możliwości terminalu wyniosą 5 mld m sześc. rocznie.
Przed uruchomieniem terminalu, zaplanowanym na połowę 2014 roku, Gaz System raz jeszcze przeprowadzi badanie rynku (open season). Wtedy też będzie mieć już zatwierdzoną przez Urząd Regulacji Energetyki (URE) taryfę (cennik) usług terminalu.
"Liczymy, że zgłosi się wielu chętnych" - powiedział Chadam.
Korzystaniem z usług terminalu w Świnoujściu interesowały się wstępnie polskie spółki - najwięksi klienci PGNiG-u, bo szukają możliwości bezpośredniego importu surowca. Były wśród nich firmy chemiczne i PKN Orlen, ale ostatecznie umów nie zawarto.
Teraz wszystko zależeć będzie od ceny dostępnego na światowym rynku gazu skroplonego i opłat za regazyfikację. Ze względu na lokalizację naturalnym klientem gazoportu wydają się Zakłady Chemiczne Police. Na import tańszego gazu liczy też zarząd Orlenu - koncern jest właścicielem włocławskiego Anwilu i ma plany inwestycji w energetyce gazowej. PKN kupuje od PGNiG-u już 800 mln m sześc. gazu rocznie, a jeśli wybuduje elektrociepłownię, będzie potrzebował jeszcze nawet ok. 400 mln m sześc.
"Rynek zmierza w kierunku krótkoterminowych umów i dostaw surowca, dlatego liczymy, że gazoport będzie wykorzystywany" - dodał Chadam.