- Nadaję ci imię: Szczecin - te słowa już za niespełna dwa tygodnie wypowie matka chrzestna najnowszego masowca Polskiej Żeglugi Morskiej. Zbudowany został w chińskiej stoczni, ale na morzach i oceanach świata będzie rozsławiał nasze miasto i region. W pierwszy rejs poprowadzi go szczecinianin.
Jest jednym z 15 już statków, które zbudowano dla PŻM w stoczni Xingang w Tianjin. Pierwsze cztery powstały w 2005 r., następne dziesięć w latach 2008-10. M/s "Szczecin" otwiera trzecią serię, złożoną z czterech jednostek.
- Kolejne statki z tej serii, czyli "Koszalin", "Gdynia" i "Puck" planowane są do odbioru w maju i czerwcu tego roku - zapowiada Paweł Szynkaruk, dyrektor naczelny PŻM.
"Szczecin" jest masowcem, a więc jednostką do przewozu takich ładunków jak węgiel, zboża, fosforyty, ruda żelaza itd. Dodatkowo wyposażony w cztery dźwigi, będzie mógł się sam rozładować i załadować. To szczególnie ważne w mniejszych portach, zwłaszcza w krajach egzotycznych, gdzie nie ma infrastruktury.
Wielkość "Szczecina" w fachowej nomenklaturze określa się jako handysize, czyli "podręczny". Przeznaczony jest bowiem do transportu wszelkiego rodzaju ładunków masowych w różnych, nawet niewielkich ilościach. Długość statku wynosi 190 m, szerokość - 28,5 m, a zanurzenie -10,4 m. Jednorazowo pięć ładowni "Szczecina" pomieści 38 tys. ton ładunku. Gdybyśmy chcieli np. przewieźć koleją tyle węgla, musielibyśmy utworzyć pociąg złożony z 475 wagonów o łącznej długości ok. 8 km.
Zasięg statku to żegluga oceaniczna. Jednorazowo bunkruje prawie 2 tys. ton paliwa i na nim, spalając 28,5 t na dobę, może przemierzyć ponad połowę kuli ziemskiej (20 tys. mil morskich). "Szczecin" będzie pływał przede wszystkim pomiędzy obiema Amerykami i Europą.
- Pod banderą Wysp Bahama - dodaje Paweł Szynkaruk.
W skład załogi wejdzie 21 oficerów i marynarzy. Każdy otrzyma kabinę z łazienką. Na statku są dwie mesy (jadalnie) - oddzielnie dla oficerów i marynarzy, jest biblioteka, salon ze sprzętem audio i wideo oraz salka gimnastyczna.
Dlaczego "Szczecin"?
- W 60-letniej historii PŻM pływał już kiedyś statek o nazwie "Szczecin" - przypomina P. Szynkaruk. - Był to parowiec zbudowany w Stoczni Gdańskiej w 1954 r. S/s "Szczecin" miał nośność 5490 DWT i pływał głównie w relacjach europejskich. W 1958 r. zasłynął jednak podróżą do Indonezji. Pod dowództwem kpt. ż.w. Bolesława Bąbczyńskiego zawiózł wówczas z Gdyni do portu Surabaya ładunek broni i sprzętu wojskowego, w tym 15 samolotów typu MIG. W rejsie tym asystentem I oficera była późniejsza słynna kapitan Danuta Walas-Kobylińska. S/s "Szczecin" pełnił swoją dzielną służbę w PŻM do 1979 roku.
Do niedawna statek "Szczecin" pływał również w Euroafrice.
- W związku z tym, iż został sprzedany, nie chcieliśmy, aby nazwa miasta Szczecin zniknęła z mórz i oceanów - wyjaśnia dyrektor PŻM. Dodajmy, że gród Gryfa widnieje w nazwie niemieckiego kontenerowca - "Szczecin Trader" w 1998 r. został zbudowany w Stoczni Szczecińskiej. Natomiast w porcie w Hamburgu można zwiedzać parowy holownik-lodołamacz "Stettin" (z 1933 r.).
Pierwszy kapitan
W pierwszym rejsie "Szczecinem" będzie dowodził szczecinianin - kapitan żeglugi wielkiej Wiesław Cholewa. Jest już w Chinach od 26 grudnia ub.r. Wcześniej prace kadłubowe, konserwacyjne kontrolował nadzór armatora oraz klasyfikatorzy ABS (American Bureau of Shipping) i Polskiego Rejestru Statków. Na etapie prac wyposażeniowych do pomocy przyjeżdżają kapitan, starszy oficer, starszy mechanik i elektryk.
- Wspólnymi siłami sprawdzamy jakość wykonanych prac, wprowadza się jeszcze pewne modyfikacje i kontroluje zgodność wykonanych robót ze specyfikacją - tłumaczy Wiesław Cholewa.
- Dowodzenie statkiem to duża odpowiedzialność i nie jest to tylko kwestia prowadzenia nawigacji, na którą kapitan - ze względu na rosnącą liczbę obowiązków - ma dziś coraz mniej czasu. To przede wszystkim ogromna odpowiedzialność za załogę, stworzenie odpowiednich warunków do pracy i wypoczynku, zapewnienie bezpiecznego i szczęśliwego powrotu do domu.
Kapitan Cholewa zaznacza, że odbiór nowego statku ze stoczni i jego pierwsze tygodnie eksploatacji to nie to samo, co wyjazd z salonu nowym samochodem.
- Nowe technologie, elektronika zmuszają załogi, bez względu na wiek i staż, do ciągłego podnoszenia kwalifikacji - podkreśla kapitan. - Poddawani jesteśmy systematycznym egzaminom, kursom zawodowym, szkoleniom i tak aż do emerytury, mamy nadzieję, że nie do wieku 67 lat. Kolejne statki nawet z jednej serii, zewnętrznie wyglądające podobnie, wyposażone bywają w zupełnie inne urządzenia.
Wiesław Cholewa jest absolwentem Liceum Morskiego oraz Wyższej Szkoły Morskiej w Szczeci-nie. Dyplom kapitana ż.w. otrzymał w 2001 r.
- "Szczecin" będzie moją dopiero dwunastą jednostką i jest to spore wyróżnienie, duża odpowiedzialność oraz zaszczyt dla faceta urodzonego w Szczecinie w szpitalu przy ul. Piotra Skargi, prowadzanego przez rodziców na spacery po Jasnych Błoniach, wychowanego w śródmieściu, pobierającego pierwsze nauki w SP na Felczaka 13 i mającego parafię przy Królowej Korony Polskiej -opowiada kapitan. - Ze względu na bliskie sąsiedztwo, jako młodzież szkolna, często stanowiliśmy tło przy wizytach zagranicznych dostojników, zapraszanych przez ówczesnego prezydenta Szczecina Jana Stopyrę. Jak widać, wczesna młodość miała w tle budynek Urzędu Miasta i wydarzenia z nim związane, o demonstracjach grudniowych nie wspominając. Po latach kolejny pan prezydent będzie gościem honorowym na ceremonii chrztu. Koło historii zatoczyło krąg. Cieszymy się -my marynarze i mam nadzieję, również mieszkańcy Szczecina i regionu - że po latach nazwa naszego miasta powróciła na morza i oceany świata.
"Nadaję ci imię..."
Chrzest statku odbędzie się 14 marca br. w Chinach. Trwają ostatnie przygotowania do tej uroczystości. Matką chrzestną "Szczecina" została Teresa Kołogrecka-Bajek, nauczycielka chemii w szczecińskim II LO.
- Byłam mile zaskoczona, gdy się okazało, że wygrałam w plebiscycie -mówi T. Kołogrecka-Bajek.
- Odebrałam to wyróżnienie jako wyraz wdzięczności moich uczniów.
Pani Teresa ma już przygotowane upominki dla chrześniaka. Załoga otrzyma elegancko oprawione życzenia, z wkomponowanymi zdjęciami matki chrzestnej i szkoły, w której pracuje. Ponadto na statek trafią reprinty grafik autorstwa Matthausa Seuttera i F.B. Wernera oraz krzyżyki do powieszenia w mesie i u kapitana.
Na chrzest wybierają się władze samorządowe regionu. Zachodniopomorskie będą reprezentować marszałek Olgierd Geblewicz i wicemarszałek Wojciech Drożdż.
- Nie co dzień się zdarza, by statkowi nadawano imię stolicy województwa - mówi O. Geblewicz. - Bardzo się cieszę z takiego wyjątkowego sposobu promocji naszego regionu i to jeszcze przez kilkadziesiąt lat.
Nie zabraknie też prezydenta Szczecina.
-Jestem niezwykle dumny, że nowy masowiec, który powstał dla PŻM, będzie nosił nazwę "Szczecin" - podkreśla prezydent Piotr Krzystek. - To dla mnie osobiście wielka satysfakcja, wierzę, że dla wielu szczecinian także. Już sam fakt przybijania "Szczecina" do zagranicznych portów będzie wspaniałą promocją miasta. Jadę do Chin na chrzest i zgodnie z morską tradycją zabieram ze sobą dwa upominki: jeden dla kapitana, drugi dla załogi. Będą to drewniane ryngrafy, stanowiące elementy wyposażenia statku. Zabierzemy także ze sobą albumy o Szczecinie oraz profesjonalne materiały promujące nasze miasto. Może czasem i załoga do nich sięgnie.
Nie wątpimy, że sięgnie, bo marynarze lubią czytać. I z pewnością ucieszy ich inicjatywa, którą rozkręciła dziennikarka Krystyna Pohl. Zachęciła szczecińskich autorów i wydawców do przekazania swoich książek na statek. W bibliotece "Szczecina" znajdą się m.in.: "Murzynek B." Artura Daniela Liskowackiego, album "Cały Szczecin w kwiatach" Arlety Nalewajko i Sławomira Borka, "Elizabeth i jej ogród" angielskiej pisarki Elizabeth von Arnim, w tłumaczeniu naszych redakcyjnych koleżanek.
Kiedy w Szczecinie?
- Statek będzie pływał, jak każdy masowiec, tam gdzie będą ładunki do przewozu - mówi dyrektor Szynkaruk. - Jeżeli nasze miasto okaże się jednym z takich portów, to z całą pewnością m/s "Szczecin" do niego zawita. Bardzo chcielibyśmy, żeby stało się to jak najszybciej, aby wszyscy mieszkańcy miasta mogli zobaczyć ten piękny statek.
Na razie problemem jest głębokość, a raczej płytkość szczecińskiego portu. Statek da radę wpłynąć, ale bez ładunku.
-Wierzę, że "Szczecin" przybije kiedyś do naszego portu - zaznacza prezydent Krzystek. - Walczymy o pogłębienie toru wodnego do głębokości 12,5 metra. Wtedy nie będzie już wątpliwości, że mieszkańcy będą mieli szansę zobaczyć "swój" masowiec.