Tegoroczną akcję lodową na Odrze zakończyły niemieckie lodołamacze pracujące w rejonie Gryfina, gdzie nagromadziło się sporo lodu spływającego z górnej Odry. Praktycznie cała rzeka wolna jest od stałej pokrywy lodowej czy miejsc, gdzie lód zalega. Akcja, choć trudna, była o co najmniej tydzień krótsza niż w ubiegłym roku.
Najtrudniejsze zadanie lodołamacze miały w rejonie Słubic, gdzie na odcinku około 80 kilometrów doszło do nagromadzenie dużych ilości lodu. Tworzyły się tam zatory. W samych Słubic ach doszło do podtopień i zalania nabrzeży. Jednak dzięki pracy polskich i niemieckich lodołamaczy udało się uwolnić ten fragment rzeki od pokruszonego stojącego lodu.
To, co działo się później, Andrzej Kreft, dyrektor Regionalnego Zarządu Gospodarki Wodnej w Szczecinie, określa jako "sprzątanie". Owo sprzątanie odbyło się już w dolnym odcinku Odry w rejonie Gryfina, gdzie spłynęły z południa spore ilości lodowego gruzu. Te "zimowe porządki" na rzece robiły przez ostatnie dwa dni tegorocznej akcji lodołamacze niemieckie, które w tym sezonie rozpoczęły pracę dwa dni później niż jednostki polskie. Zgodnie z porozumieniem administracyjnym między stroną polską i niemiecką koszty lodołamania - praca lodołamaczy mierzona w godzinach - rozkłada się po połowie. Dlatego niemieckie jednostki rozbijały lodowe spiętrzenia w rejonie Widuchowej, Gryfina i szczecińskich mostów aż do wczoraj.
- Tymczasem dzwonią już do nas armatorzy z pytaniem, kiedy otworzymy sezon żeglugowy na Odrze - powiedział Andrzej Kreft. - Najpierw jednak będziemy musieli przeprowadzić sondowanie, czy pod powierzchnią wody nie ma przeszkód, a nawet - trałowanie. Otwarcie sezonu stanie się możliwe po ustawieniu oznakowania lądowego i wodnego (pławy).
Nadejście wiosny nie oznacza więc dla RZGW początku martwego sezonu - wręcz przeciwnie.