Urząd Morski w Szczecinie zdementował informację o pobieraniu opłat od małych statków za wejście do portu w warunkach zalodzenia toru wodnego. O wprowadzeniu takiej praktyki mówił prezydent Piotr Krzystek na ostatnim posiedzeniu Zachodniopomorskiego Zespołu Parlamentarnego.
- W tym roku małe jednostki, które chcą przejść torem w miejscach, gdzie jest kra, muszą płacić 6 tys. euro za rejs w jedną stronę - twierdził prezydent Szczecina. - Do tej pory tor był utrzymywany na koszt Urzędu Morskiego. Nie może być sytuacji, że za asystę holownika mała jednostka musi dziś płacić. To pogarsza konkurencyjność naszego portu. To jest skandaliczne.
Urząd Morski w Szczecinie zdementował te informacje.
- Żadnych obowiązkowych opłat nie ma - powiedział nam Andrzej Borowiec, dyrektor UM. - Statki mają różne klasy lodowe lub nie mają jej wcale. Jeżeli jest ona odpowiednia do warunków panujących na torze, to mogą się po nim poruszać w organizowanych dwa razy na dobę konwojach, ale też poza konwojami. W przypadku utknięcia w lodzie taka jednostka jest ściągana holownikiem na nasz koszt. Jeżeli jednak statek nie posiada odpowiedniej klasy lodowej, może korzystać z toru wyłącznie na własne ryzyko. Trudno, byśmy płacili za holownik, gdy ktoś na przykład wypłynie sobie zimą kajakiem.
Takie zasady, według Urzędu Morskiego, są standardem obowiązującym powszechnie w zamarzających portach na całym świecie i nie były zmieniane od wielu lat.
- Nieprawdziwe jest twierdzenie, że w tym roku coś wprowadziliśmy - dodał dyrektor Borowiec.
Administracja morska podkreśla, że nie dysponuje środkami finansowymi ani możliwościami technicznymi, aby zapewnić asystę holownika każdemu statkowi nieposiadającemu klasy lodowej, który chciałby korzystać z toru wodnego w warunkach przekraczających jego zdolności nawigacyjne.
Aktualne informacje na temat sytuacji na torze wodnym i akwenach portowych oraz restrykcjach lodowych są publikowane codziennie na stronie internetowej Urzędu Morskiego.