Odpowiada Andrzej Kreft, dyrektor Regionalnego Zarządu Gospodarki Wodnej w Szczecinie
- W poprzednich latach lodołamacze RZGW miały duże problemy z rozbijaniem zatorów i spiętrzeń lodowych na Odrze i jeziorze Dąbie. Istniało poważne zagrożenie powodziowe. Czy w tym roku akcja lodowa jest spokojniejsza?
- Generalnie obecnie w naszym województwie zagrożenia powodziowego raczej nie ma. Wyjątkiem jest rejon Widuchowej, gdzie spadek lustra wody jest mniejszy i gdzie spływający lód się zatrzymał. Kierujemy tam jednak lodołamacze, które powinny uwolnić ten zalegający lód. Gorzej jest natomiast w województwie lubuskim. Zwierciadło wody w rejonie ujścia Nysy Łużyckiej podniosło się o około 1,5 metra. Ale na szczęście już opada.
- Jaki będzie tegoroczny scenariusz uwalniania Odry z okowów lodu?
- Sytuacja jest dynamiczna. Zmienia się właściwie z godziny na godzinę. Wczoraj myśleliśmy, że cztery lodołamacze, które wyruszyły z Bielinka dotrą aż do ujścia Warty, ale stanęły w Gozdowicach. Powodem była sytuacja w rejonie Widuchowej. Nie mogliśmy dalej kruszyć lodu w górnym odcinku Odry. Do Widuchowej skierowaliśmy z południa lodołamacz Dzik i dwa inne. Teraz na "czołówce" są dwa niemieckie i jeden polski lodołamacz. Koło Widuchowej pięć. Trzy inne na Regalicy ułatwiają spływanie kry do jeziora Dąbie. Niestety, lodołamanie utrudnia silny zachodni wiatr.
- Czy jezioro Dąbie przyjmie tak dużą ilość lodu?
- Rynna jest szeroka. Lód swobodnie spływa.
- Dziękuję za rozmowę.