"Bieliki" nie kursowały, a sypiące się "Karsibory" przebijały się przez zwały lodu i śniegu nawet półtorej godziny -mieszkańcy Świnoujścia kolejny dzień odczuwali skutki paraliżu komunikacyjnego na wyspach. Ludzie nie docierali na czas do pracy, a w Zespole Szkół Morskich odwołano zajęcia. Nawet na wielkich promach pasażerskich pływających do Skandynawii kapitanowie określali sytuację jako "ekstremalnie trudną".
- Północny wiatr i prąd sprawiły, że napłynęło do kanału mnóstwo zbitej masy kry i śniegu. "Bieliki" nie mogły dobić do nabrzeży - mówi Leszek Paprzycki, dyrektor Żeglugi Świnoujskiej. - Gdy zaczęły się problemy z "Bielikami", zaczęliśmy kierować ludzi na przeprawę Karsibór. Dowoziły ich tam darmowe autobusy. Promom pomógł holownik, który zrobił tzw. rynny.
W czwartek pracownicy Żeglugi Świnoujskiej z nadzieją wyczekiwali południowego wiatru i odpływu, który zepchnąłby krę. Przez większą część dnia jednak wiatru nie było. Kolejne próby dobicia "Bielikiem" do nabrzeża kończyły się fiaskiem...
- Sam nie wiem, czy wsiadać dzisiaj na ten prom, czy może zadzwonić do szefa, że nie przyjdę - stwierdził Janusz Kucharski ze Świnoujścia, który wraz z setką innych ludzi został dowieziony specjalnym autobusem do zlokalizowanej na obrzeżach miasta przeprawy Karsibór. - Skoro "Bieliki" nie mogą się przebić przez krę, a "Karsibory" się sypią, to za kilka godzin wyspa może zostać całkowicie odcięta.
Kilka godzin później miasto obiegła wiadomość, że w jednym z "Karsiborów" zepsuła się pompa chłodzenia silnika wodą morską.
- Natychmiast podstawiony został drugi "Karsibór" - mówi Robert Karelus, rzecznik prezydenta Świnoujścia. - Cały czas monitorowaliśmy sytuację. Po południu przeprawa "Karsiborem" przez Świnę trwała już tylko 15 minut. Promy te kursowały przede wszystkim dzięki ogromnemu wysiłkowi załóg.
Ale nie tylko "Bieliki" i "Karsibory" miały problemy z pływaniem. Nawet wielkie promy pasażerskie pływające do Skandynawii z trudem przedzierały się przez zbite masy śniegu i lodu. Ich kapitanowie określili sytuację jako "ekstremalnie trudną".
- "Polonia" cumowała do nabrzeża przez dwie godziny. Warunki były tak niesprzyjające, że opóźnienia w kursach innych promów pasażerskich wynosiły nawet do trzech godzin. Jedynie "Gryf" był na czas. Natomiast prom kolejowo-samochodowy "Śniadecki" miał aż czterogodzinne opóźnienie. Staraliśmy się robić, co w naszej mocy, ale niewiele mogliśmy poradzić na tak złe warunki na wodzie - mówi Aleksandra Woszczyk z działu marketingu Unity Line.
Stłoczeni w autobusach i stojący w gigantycznych kolejkach samochodowych ludzie powtarzali, że miastu niezbędny jest tunel.
- To wstyd, żeby w XXI wieku, w Polsce, dochodziło do paraliżu miasta z winy kry - mówili ludzie.
W najbliższych latach o stałym połączeniu mieszkańcy naszego regionu i turyści mogą jednak zapomnieć. Kurortu nie stać na inwestycję wartą około miliarda złotych. Konieczne jest finansowanie z budżetu państwa lub środków unijnych. Premier Donald Tusk podczas wizyty w Świnoujściu w październiku 2010 roku stwierdził, że realne finansowanie tunelu to unijny budżet na lata 2014-2020...
Do chwili oddania tego numeru do druku promy "Bieliki" nadal nie kursowały.