Na naszych oczach zmienia się Europa i jej pozycja na globalnej mapie świata. Globalizacja miała per saldo swoje bardzo negatywne skutki dla Europy i dopiero ostatnimi czasy widać jakieś światełko w tunelu. To co się dzieje w portach morskich to głównie import - mam na myśli szczególnie transport kontenerowy. To co płynie w tych kontenerach w postaci wyrobów gotowych zabija skutecznie od wielu lat naszą rodzimą produkcją ale i tą w Europie. Ale ostatnio i tu mowa o miesiącach - coraz zamożniejsze społeczeństwa Chin, Indii i innych państw dalekiego wschodu (mowa oczywiście o tamtejszej klasie biznes), zaczynają kochać coś zrobione ze smakiem i pod znaną marką - dobra wyprodukowane w Europie, gdzie cena nie gra żadnej roli. To nie jest sekret, że najbardziej ekskluzywne modele samochodów produkowane w Europie płyną do Chin i Azji. Nawet arabscy szejkowie mają dzisiaj zawstydzoną minę. To auta gdzie producenci po prostu już nie mają pojęcia co zainstalować by podnieść cenę. Ponadto nie tylko ekologicznie produkowana żywność, ale taka zwykła z użyciem tradycyjnych nawozów podbija daleki wschód jako kontra do hodowanych na sterydowych i hormonalnych zastrzykach zwierząt w Azji czy polach które od chemii świecą w nocy. Dzisiaj szanujący się bogaty Chińczyk nawet nie tknie w lokalu czegokolwiek co chodziło czy rosło w Chinach. Sam jadłem wieprzowinę w Chinach z polskimi pieczątkami kontroli weterynaryjnej. Niestety dzisiaj Europa staje się zaściankiem świata a Azja jego sercem.
I tu widać przyszłość Polski jako kraju eksportującego nie tylko swoją doskonałą żywność ale i liczne wyroby których produkcja już dzisiaj ucieka z Chin. I mowa tutaj nawet o produkcji odzieży. Dla przyszłej Polski rynkiem zbytu nie będą tradycyjne Niemcy czy Włochy - dla nas rynkiem zbytu będzie Azja. Czyli do dużej ilości kontenerów w imporcie dołączy duża ilość kontenerów w eksporcie. To nie są wróżby z fusów, ale fakty poparte oficjalnymi danymi i prognozami rynkowymi. Chiński Rząd sam daje bowiem potężny impuls importowy dla swojego kraju. Pieniędzy Europie dać nie chcą, ale będą dużo importować by co najmniej wyrównać niekorzystny dla Europy bilans handlowy. Chińczycy nie są filantropami - wiedzą, że nie mogą zabić kury co im zawsze znosiła złote jaja jako bogaty i pazerny rynek zbytu. Przynajmniej na razie. A co z konkurencyjnością? To proste Chińczycy czy też inne potęgi Azjatyckie stać jest zapłacić za ekskluzywne auto czy też dobrą żywność dużo więcej jak rodzinę w Niemczech, we Włoszech czy statystycznego Kowalskiego. My zapłacimy za to z własnej kieszeni jako konsumenci ale polscy eksporterzy odżyją i to bardzo mocno w niedalekiej przyszłości.
I jaka rola będzie Polski w tym nowym biznesowym rozdaniu? Otóż większość handlu zagranicznego Polski nie będzie się odbywała tak jak dzisiaj poprzez miliony jeżdżących samochodów z Polski do Europy i z powrotem. Te samochody będą wozić kontenery do i z portów morskich. Węgiel kamienny w Polsce nie będzie już wydobywany, a jedynie i tylko wyłącznie importowany droga morską. Do czasu jak nie wybudujemy elektrowni jądrowych miliony ton węgla będą przypływać do wszystkich portów jedynie drogą morską, gdzie im większy tonażowo statek tym niższa cena importowanego węgla i to nie tylko z uwagi na niższą stawkę frachtową. Samochody elektryczne będą musiały przecież ładować prąd, który wyprodukują nowoczesne elektrownie węglowe.
Z punktu widzenia interesów Polski powinniśmy mieć jak najwięcej i to o odpowiednich parametrach głębokości portów morskich. Ktoś może się dzisiaj śmiać z tego, że przyszłość portów w Elblągu i Kołobrzegu jest jak nigdy dotąd bardzo interesująca i perspektywiczna. Przestaną to być dość szybko obiekty drwin wielkich portowców. Kolokwialnie dalsze ignorowanie przez Rząd z Gdańska portów w Szczecinie, Policach i Świnoujściu oraz całego naszego regionu jest jawnym sabotażem całej naszej Narodowej Gospodarki. Dyletanctwo jest chorobą na którą musimy znaleźć tutaj w naszym regionie skuteczne lekarstwo.
I co by nie było wątpliwości - uważam, że współpraca pomiędzy środowiskami portowymi oraz gospodarki morskiej z Pomorza Wschodniego i Zachodniego jest dzisiaj naprawdę znakomita - taka jakiej nie było chyba nigdy dotąd. Pokazała to sprawy nie tylko Vat-u czy nowa afera Zusowa uderzające w Porty Polskie ale ogólna działalność całego środowiska Gospodarki Morskiej na jej rzecz. Nikt z nas nie ma wątpliwości, że nie ma żadnej aktualnej ani potencjalnej konkurencji pomiędzy portami Polskimi, która by mogła dzisiaj być paliwem do znanych z przeszłości antagonizmów sięgających czasów kiedy Niemiecki Stettin skutecznie konkurował z Gdynią Kwiatkowskiego i Wolnym Miastem Gdańsk. Zresztą dzisiejsze antagonizmy pomiędzy Gdańskiem i Gdynią też mają swoje podstawy w tym samym okresie historycznym. Dzisiaj musimy wszyscy razem współdziałać by to Porty Morskie leżące nad Odrą i Bałtykiem były ważniejsze jak ten najważniejszy i największy port w Warszawie leżący nad nieczynną transportowo i zapomnianą przez Boga i ludzi Wisłą.
Dlatego chciałbym poprosić Pana Premiera z Gdańska by idąc w ślady niedawno wysłanego do niego Listu Otwartego w sprawie 12,5 m nie zapominał, że w Zachodniopomorskim też mieszkają Polacy, światli obywatele Rzeczpospolitej Polskiej, a nie utajona opcja Niemiecka. Ja oczywiście nie mam nic przeciwko Niemcom, ale gospodarczo jeśli chodzi o gospodarkę morską jesteśmy przez naszego Zachodniego Sąsiada kompletnie zdominowani. Zresztą nie tylko my. Nie od dzisiaj mówi się, że największym Polskim Portem Morskim jest Hamburg. I dzisiaj już nikogo nie dziwi, że przedstawiciele Hamburga (Polacy) lobbują na salonach w Warszawie za zbudowaniem szybkiej kolej towarowej by ułatwić portowi w Hamburgu obsługę polskich ładunków. Nie dziwi, że zawdzięczany byłemu Min. Waligórskiemu (niestety to Szczecinianinowi) Polzug skutecznie czyści zaplecze zarówno Szczecina i Świnoujścia ale i Trójmiasta.
Bardzo chciałbym by przedstawiciele Ministerstwa Infrastruktury w większości z Gdańska zauważyli w końcu, że Polska Zachodnia i Niemcy Wschodnie potrzebują silnego zespołu portowego Szczecin -Świnoujście nie tyle do swojego dalszego gospodarczego rozwoju ale jakiejkolwiek gospodarczej egzystencji i granicznej koegzystencji. Dla Niemiec Wschodnich Szczecin jest bliżej jak Rostock i my naprawdę nie mamy kompleksów względem Rostocku. My po prostu chcemy mieć równe szanse, a nie by nam zabierano bez jakiejkolwiek konsultacji pieniądze niezbędne dla istnienia gospodarki morskiej i wszystkich portów morskich w Zachodniopomorskim.