Wszystko wskazuje na to, że NIK skontroluje inwestycję prowadzoną w Kołobrzegu przez Urząd Morski w Słupsku. Jego dyrektor, Tomasz Bobin kontroli jednak się nie boi.
Wczoraj w Kołobrzegu odbyła się konferencja prasowa dyrektora UM w Słupsku Tomasza Bobina. Była odpowiedzią na konferencję posła PiS Czesława Hoca, który ma wątpliwości co do jakości wykonywanych na zlecenie urzędu prac na kołobrzeskiej plaży wschodniej. Wzburzone w czasie ostatnich sztormów morze wyrwało kilkadziesiąt pali tworzących nowe ostrogi. Hoc złożył nawet wniosek do szczecińskiej delegatury NIK o skontrolowanie tej inwestycji.
Przypomnijmy, że gdy zrobiło się głośno o tym, że po zimowych sztormach wypadają drewniane pale, wbijająca je firma Moebius Bau Polska ze Szczecina stwierdziła, że projekt został źle przygotowany, co przekłada się na jego trwałość. Wykonawca wymienił co prawda część wypłukanych przez sztormy pali, ale zapowiedział przy tym, że za dodatkową pracę będzie oczekiwał osobnego wynagrodzenia. Urząd Morski się z tym nie zgadza. Twierdzi, że projekt przygotowany był należycie, a przyczyną wypadania pali może być m.in. niewłaściwa technologia, którą na początku inwestycji stosował wykonawca. Pale były wbijane metodą wibracyjną, ale wcześniej wypłukiwany był spod nich piach, co według dyr. Bobina osłabiło grunt. Dyrektor przyznaje przy tym, że podłoże mogło zostać także osłabione przez saperów, ale to potwierdzić może dopiero po porównaniu stanu obecnego z danymi pochodzącymi z inwentaryzacji prowadzonej podczas rozminowywania placu budowy. - Z blisko 11 tysięcy wbitych pali po ostatnich sztormach wyskoczyło tylko 55. To znikomy odsetek jak na tak dużą inwestycję - mówił wczoraj dyr. Tomasz Bobin. - Poza tym trzeba pamiętać, że inwestycja składa się z trzech etapów, a ostrogi są tylko jednym z nich. O trwałości zadania będzie można mówić dopiero po usypaniu podwodnych progów oraz po wykonaniu refulacji, która ma podnieść poziom plaży o 2 metry.
Dyrektor bardziej niż złej jakości wykonanych robót boi się dotrzymania przez wykonawcę marcowego terminu ich zakończenia. Ponieważ prace opóźnione zostały z powodu konieczności oczyszczenia terenu z niewybuchów, szef słupskiego UM godzi się na zakończenie inwestycji w czerwcu. Na propozycję wykonawcy, aby termin przesunąć na wrzesień, kręci nosem. Niepokoją go również sygnały mówiące o oczekiwaniu przez Moebius Bau Polska dodatkowego wynagrodzenia. Nieoficjalnie się dowiedzieliśmy, że miałoby ono pokryć nie tylko koszt wbicia dłuższych pali w miejsce wyrwanych przez sztorm, ale również wydatki związane z koniecznością zakupu dodatkowych kamieni potrzebnych do budowy podwodnych progów. Okazuje się bowiem, że głębokość w miejscach ich posadowienia jest niekiedy większa, niż zakładano, więc trzeba zużyć więcej głazów. -Jeśli nie uda nam się porozumieć z wykonawcą, to niewykluczone, że zejdzie on z placu budowy - przewiduje czarny scenariusz Tomasz Bobin. - Jesteśmy jednak na to przygotowani. Jeśli tak się stanie, natychmiast ogłosimy przetarg na dokończenie zadania. Chętni na pewno się znajdą.