Dziś rocznica największej katastrofy w dziejach polskiej żeglugi handlowej.
W piątek na cmentarzu centralnym przed pomnikiem "Tym, którzy nie powrócili z morza" odbyły się uroczystości. Kwiaty złożyły rodziny ofiar, przedstawiciele armatora, związków zawodowych kapitanów i oficerów, a także studenci Akademii Morskiej.
W nocy z 13 na 14 stycznia 1993 roku wydarzyła się ta największa w historii polskiej żeglugi katastrofa. Zginęło wówczas 55 osób: 35 pasażerów, w tym dwoje dzieci i 20 członków załogi. Odnaleziono 39 ciał. Zginęli obywatele Polski, Austrii, Węgier, Szwecji, Czech i Norwegii. Tragedia rozegrała się około godziny 5:30 w odległości 20 mil morskich od wybrzeży Rugii. Prom tonął w warunkach sztormu, wiatr miał moc huraganu i osiągał w porywach prędkość 160 km/h, a wysokość fal sięgała pięciu metrów. Wrak promu spoczywa na głębokości 25 metrów pod powierzchnią Bałtyku.
Katastrofę promu Jan Heweliusz uznano za jedną z największych tragedii w dziejach polskiej żeglugi handlowej. Prom zatonął na Bałtyku u wybrzeży niemieckiej wyspy Rugia, 14 stycznia 1993 roku. Na pokładzie znajdowały się 64 osoby.
Uratowano tylko 9.