Z punktu widzenia spółek chemicznych LNG to trudna kwestia. Kluczowe jest dla nich to, jak będzie wyglądała liberalizacja rynku, jaką zapowiada URE. Ważniejszym celem dla spółek może być dywersyfikacja dostaw gazu, a nie pójście w kierunku LNG - uważa analityk DI BRE Banku Kamil Kliszcz.
Żadna z naszych firm chemicznych nie zwróciła się z wnioskiem do gazoportu o zarezerwowanie zdolności regazyfikacyjnych budowanego w Świnoujściu terminala LNG. Najbliżej do tego potencjalnego źródła surowca mają Police. Jednak z pozyskania LNG zrezygnowały.
- Jak na razie tego nie zrobiły. Pamiętajmy, że wciąż mają otwartą drogę. Zdolności terminala nie zostały przecież zarezerwowane w całości. Nie wiadomo czy warto, żeby Police pchały się w buty traderów. To nie jest ich rola - mówi nasz rozmówca.
- Pamiętajmy, że handel gazem to nie jest łatwa sprawa. Nasze firmy chemiczne nie mają w tym doświadczenia. Tym zajmował się PGNiG, to taka zaszłość historyczna. Co także ważne zakupy gazu na własną rękę to także ryzyko - podkreśla Kliszcz.
Jednym z głównych wyzwań dla spółek chemicznych jest zdywersyfikowanie dostawców gazu. Jednak równie dobrze można to zrobić kupując nadal gaz od PGNiG. Zdaniem specjalistów spółki chemiczne muszą policzyć, czy opłaca się im budować kosztowne zespoły ludzi zajmujących się zakupem gazu na rynku, rezerwowaniem magazynów i przesyłu, czy też nadal korzystać ze sprawdzonego dostawcy jakim jest PGNiG.