Pisaliśmy niedawno o kłopotach finansowych szczecińskiej spółki Gryfia Service. Jej pracownicy skarżyli się, że przez dwa miesiące nie otrzymywali pensji. Firmę skontrolowała Państwowa Inspekcja Pracy i potwierdziła nieterminowość wypłat. Zaległości wobec pracowników wyniosły ok. 295 tys. zł.
Gryfia Service świadczy usługi przede wszystkim dla Szczecińskiej Stoczni Remontowej "Gryfia". To m.in. roboty malarskie, piaskowanie, obróbka kadłubów statków. Spółka zatrudnia 40 osób na etacie, są też pracujący na umowę zlecenie. Jak nas poinformowali związkowcy, etatowi pracownicy nie otrzymali wynagrodzenia za październik i listopad br. Kłopoty z wypłatami trwają już od pewnego czasu - pieniądze są przekazywane w ratach, po terminie.
Spółkę skontrolowała Państwowa Inspekcja Pracy i potwierdziła zarzuty związkowców.
- Stwierdziliśmy nieprawidłowości polegające na nieterminowym wypłacaniu wynagrodzeń i świadczeń pracownikom - powiedziała nam Grażyna Pawlata-Ich, p.o. zastępcy okręgowego inspektora pracy w Szczecinie. - Łącznie zaległości wyniosły około 295 tysięcy złotych.
W sądzie czeka wniosek spółki o upadłość. Według G. Pawlaty-Ich, złożenie wniosku o ogłoszenie upadłości likwidacyjnej firmy oznacza, że niewypłacanie wynagrodzeń nie wynika ze złej woli pracodawcy, ale z problemów finansowych spółki.
- Wydaliśmy środki prawne - dodała G. Pawlata-Ich. - Inspektor wystąpił do pracodawcy o wypłacenie należności.
Jak się dowiedzieliśmy, w minionym tygodniu pracownikom przekazano część pieniędzy.
- Dostaliśmy dwa razy po tysiąc złotych, we wtorek i czwartek - poinformował Tomasz Głowacki z zakładowej "Solidarności'80".
Członkowie związku otrzymają też od swojej organizacji świąteczne zapomogi po 150 zł.
Skąd się wzięły kłopoty Gryfii Service? Według pracowników, powodem nie jest brak zamówień, bo firma ma co robić.
- Pracujemy na trzy zmiany od poniedziałku do piątku, w soboty i niedziele też - mówią.
Podkreślają, że chodzi o ogromne zadłużenie wobec ZUS-u, sięgające aż 2004 r. i wynikające z decyzji dawnego kierownictwa stoczni "Gryfia". - To sprawa dla prokuratora - uważają.
W tamtym czasie pracownicy remontówki, którzy mieli wyrobione normy, dostawali pieniądze od Gryfii Service (wtedy w upadłości) za nadgodziny - miało to formę umowy zlecenia. W 2009 r. do spółki przeniesiono cały wydział konserwacji "Gryfii", dokapitalizowano ją też kwotą 1,2 mln zł. Pół roku później ZUS się dopatrzył, że od wspomnianych umów zleceń nie odprowadzano składek. Z naszych informacji wynika, iż zaległości wraz odsetkami urosły do 800 tys. zł.