W sumie ok. 30 proc. uczestników programu zwolnień monitorowanych znalazło dotychczas pracę. Dalsze 36
proc. zarejestrowało się w urzędach pracy jako bezrobotni. Z czego żyje pozostały tysiąc dokładnie nie wiadomo.
Prowadząca program firma DGA podsumowała dotychczasowe efekty swojego pośrednictwa.
Spośród prawie 3,6 tys. stoczniowców, którzy do niego przystąpili, pracę albo działalność gospodarczą rozpoczęły 882 osoby, czyli 24 proc. wszystkich uczestników. Kolejną, przeszło 200-osobową grupę (6
proc.) stanowią ci, którzy także zadeklarowali, że mają zatrudnienie, ale nie potwierdzili jeszcze tego na piśmie. W sumie więc DGA wie o 30 proc. uczestników programu, którzy znaleźli pracę.
Najliczniejsza, bo licząca prawie 1300 osób grupa uczestników zarejestrowała się jako bezrobotni w powiatowych urzędach pracy. Jest jeszcze ok. 1000 osób, o których zawodowych losach niewiele wiadomo.
- Pracujemy z tymi osobami i domyślamy się, że część z nich pracuje w szarej strefie - ocenia Jarosław Lasecki, dyrektor DGA ze Szczecina. - Osoby te przyjmują oferty pracy, ale nie są zainteresowane
ich podjęciem. Ruch w pośrednictwie pracy zmniejszył się nam z ok. 70 do 30-40 osób dziennie, a ofert pracy mamy cały czas dużo. Są to jednak przede wszystkim oferty zagraniczne, przy których
ograniczeniem jest bariera językowa i brak chęci wyjazdu za granicę. Około 250 uczestników programu bierze udział w drugich szkoleniach zawodowych. Są one organizowane tylko na zapotrzebowanie konkretnych
pracodawców, którzy deklarują zatrudnienie ich absolwentów.
Program zwolnień monitorowanych kończy się w czerwcu. DGA powinna do tej pory znaleźć zatrudnienie dla co najmniej 20 proc. jego
uczestników.
- Samopoczucie poprawia nam to, że zrealizowaliśmy już te obwarowania. Nasz prezes Aleksander Głowacki kiedyś na konferencji powiedział, że będzie zadowolony, gdy osiągniemy co najmniej 50
proc. Cały czas nad tym pracujemy - deklaruje Jarosław Lasecki.
Stoczniowe związki zawodowe krytycznie oceniają jednak dotychczasowe efekty prowadzonego przez DGA pośrednictwa pracy i uważają, że
taka działalność powinna być kontynuowana w jakiejś formie także po zakończeniu programu.
- DGA przygotowuje się do rozliczenia tego projektu, więc zależy im na dobrych wynikach - ocenia Krzysztof
Fidura, szef stoczniowej "S" w Szczecinie. - Niestety, z tego, co wiemy, spora część zatrudnionych po krótkim czasie traci pracę. Jakby nie patrzeć, rachunek jest taki, że ponad 2 tys. osób ze stoczni
nie ma pracy. Jedynym sposobem na rozwiązanie tego problemu jest uruchomienie majątku stoczniowego, na którym powinny powstać nowe miejsca pracy.