W zeszłym roku ubyło ładunków i pasażerów w polskich portach. W naszej flocie dominowały masowce, a jednostki
pływające pod narodową banderą stanowią margines.
Takie wnioski płyną z "Rocznika statystycznego gospodarki morskiej" oraz opracowania "Żegluga morska i porty morskie w 2009 roku", które
zostały przygotowane przez Urząd Statystyczny w Szczecinie. Autorzy opracowania na wstępie przyznają wprawdzie, że gospodarka morska nie jest wyodrębniona ani w Europejskiej Klasyfikacji Działalności
(EKD), ani w Polskiej Klasyfikacji Działalności (PKD). Ich zdaniem, jednak można ją traktować jako pewną całość, wyodrębniony element organizmu gospodarczego kraju, gdyż dostęp Polski do morza stanowi
szczególne dobro narodowe i związany z nim dział gospodarki powinien być przedmiotem polityki morskiej państwa.
W opracowaniu szczecińskiego Urzędu Statystycznego mowa jest o tym, że transport
morski ma zasadnicze znaczenie dla całej Unii Europejskiej, gdyż za jego pośrednictwem trafia do niej aż 90 proc. towarów sprowadzanych spoza jej obszaru. W handlu wewnątrzunijnych morzem transportowanych
jest ok. 40 proc. ładunków. Europejską dominację w tym zakresie podkreśla fakt, że do armatorów UE należy aż 40 proc. światowej floty. Urząd Statystyczny wymienił tu ośmiu dużych polskich armatorów, do
których zaliczył Polską Żeglugę Morską, Polską Żeglugę Bałtycką, Euroafrykę, Pol-Levant, Pol-Euro Linie Żeglugowe, Chińsko-Polskie Towarzystwo Okrętowe Chipolbrok, Baltic Container Lines oraz powiązaną
własnościowo z PŻM promowa Unity Line. Oprócz nich działały też mniejsze firmy żeglugowe. Cała flota polskich armatorów liczyła w zeszłym roku 118 statków o łącznej nośności przeszło 2,6 mln ton. Ponad
połowę z nich stanowiły masowce. We flocie było też przeszło 30 drobnicowców. Na kolejnych miejscach pod względem liczebności znalazły się zbiornikowce i promy towarowo-pasażerskie.
Na koniec 2009 r.
tylko na 18 statkach należących do polskich armatorów powiewała narodowa bandera. Pływa pod nią więc tylko 15 proc. całej naszej floty. Są to jednak wyłącznie małe jednostki, gdyż ich łączny tonaż wynosi
zaledwie 37 tys. ton.
W naszej flocie najwięcej (jedna czwarta) jest statków w o nośności od 30 do 40 tys. ton. W tym przedziale mieszczą się dominujące we flocie PŻM średniej wielkości masowce (tzw.
handy-size).
Średni wiek statku w polskiej flocie wynosi 19,6 lat. Dla statków pływających pod polską banderą jest on wyższy, gdyż wynosi ok. 32 lata. W przypadku jednostek pod obcą banderą jest to 17
lat.
Opracowanie Urzędu Statystycznego wymienia cztery porty morskie, które mają podstawowe znaczenie dla gospodarki narodowej: Gdańsk, Gdynia, Świnoujście i Szczecin. W przeładunkach towarów i
obsłudze pasażerów udział ma także kilkanaście mniejszych portów. Wśród nich wyróżniają się Police, których obroty kształtują się na poziomie 2,5 mln ton rocznie.
Łączne obroty polskich portów morskich
w 2009 r. wyniosły 45,1 mln ton, czyli o 7,7 proc. mniej niż w poprzednim roku. Największy udział w tych obrotach miały: Gdańsk (41,6 proc.), Gdynia (25,2 proc.) oraz Szczecin i Świnoujście (łącznie 34,1
proc). Udział pozostałych portów wynosi 4,7 proc. Z dużych portów tylko Gdańsk osiągnął w zeszłym roku o ok. 10 proc. lepsze przeładunki niż w 2008 r. Pozostałe były na minusie.
Przez polskie porty w
zeszłym roku najwięcej przeszło towarów masowych suchych, których było ponad 42 proc. Ładunki płynne stanowiły 28,4 proc, a kontenery 11,3 proc W obrocie naszych portów dominowały towary z Europy (ponad
78 proc, w tym same kraje UE 67 proc). Na kolejnych miejscach znajdowały się Ameryka Północna i Południowa (10,4 proc), Azja 5,6 proc i Afryka (5,4 proc).
W 2009 r. do polskich portów przypłynęło w
międzynarodowym ruchu przeszło 711 tys. pasażerów, czyli o 6,7 proc mniej niż w 2008 r. Wypłynęło z nich 723 tys. osób, czyli o 5,5 proc mniej niż przed rokiem.
Najwięcej pasażerów przewiezionych
zostało na trasach łączących polskie porty ze szwedzkimi (79,1 proc), niemieckimi (10,8 proc) i duńskimi (9 proc).