Wycofali się wszyscy zainteresowani dzierżawą stoczniowego majątku, ale za to coraz bliższa staje się
perspektywa utworzenia na nim specjalnej strefy ekonomicznej -dowiedzieli się związkowcy podczas czwartkowego spotkania z zarządcą kompensacji. Liczą oni też na rewitalizację stoczniowego holdingu.
Stoczniowi związkowcy usłyszeli wczoraj od zarządcy kompensacji, że nie udało mu się podpisać żadnej umowy na tymczasową dzierżawę majątku, która miała zapewnić jego zagospodarowanie do czasu
uruchomienia specjalnej strefy ekonomicznej. Wycofały się podmioty, które wcześniej zgłosiły zainteresowanie wynajmem.
- Poważny inwestor nie zdecyduje się na dzierżawę na 5 czy 6 miesięcy, ale chce
mieć możliwość prowadzenia działalności przez lata - ocenia Krzysztof Fidura, szef stoczniowej "Solidarności" w Szczecinie. - Zarządca mówi, że ma zainteresowanych wejściem na teren stoczni po
utworzeniu tu strefy. Być może ktoś z nich wystartuje też w przetargu na majątek stoczniowy. Ma być on ogłoszony na przełomie kwietnia i maja, żeby mogła w nim wystartować Kostrzyńsko-Słubicka SSE.
Dostaliśmy zapewnienie, że pakiety, na które został podzielony stoczniowy majątek, nie zostaną pomniejszone.
Związkowcy pytali też zarządcę o sygnały dotyczące wywożenia z zakładu materiałów i
sprzętu, o których pisaliśmy już na naszych łamach. -Usłyszeliśmy, że jest tam prowadzona drobna działalność. Poprosiliśmy jednak, żeby zarządca to sprawdził, gdyż te informacje wywołują niepokój
stoczniowców - relacjonuje Fidura.
Związkowcy liczą też, że produkcję stoczniową uda się wskrzesić w Szczecinie dzięki rewitalizacji upadłego w 2002 r. stoczniowego holdingu. Pomysł ten lansuje
prezes holdingu Krzysztof Piotrowski i inni udziałowcy W listopadzie złożyli oni w sądzie wniosek o otwarcie postępowania upadłościowego z układem. Miałoby ono pozwolić zawrzeć porozumienie z
wierzycielami i wznowić działalność holdingu na bazie majątku stoczni. Pomysłodawcy uważają, że na ten cel można by wykorzystać 470 mln zł, które ze sprzedaży majątku holdingu uzyskał syndyk. Założone
przez nich stowarzyszenie w poniedziałek o godz. 10 organizuje w tej sprawie spotkanie przed bramą stoczni.
- Nie możemy się doczekać decyzji sądu w naszej sprawie. W styczniu tego roku wpłynęła do
nas norweska propozycja na budowę pięciu promów. Najpierw trzeba jednak mieć stocznie - przekonuje Krzysztof Piotrowski.