Po interwencji ITF w szczecińskim porcie prawdopodobnie skończą się kłopoty z zaległymi płacami marynarzy statku
"Lemo". Jego armator podpisał nowy układ zbiorowy gwarantujący załodze przyzwoite zarobki, ale otrzyma go dopiero po spłacie wszystkich należności.
W środę do szczecińskiego portu wpłynął
należący do estońskiego armatora statek "Lemo", którego rosyjska-estońska załoga nie otrzymywała pensji od kilku miesięcy. Na jego pokład weszli inspektorzy ITF (Międzynarodowa Federacja
Transportowców). Ich interwencja prawdopodobnie rozwiąże płacowy problem. W piątek pełne wynagrodzenie otrzymali dwaj marynarze, którzy w Szczecinie zeszli ze statku i na koszt armatora wrócili do domów.
- Armator przysłał nam też list gwarancyjny - poinformował w czwartek Adam Mazurkiewicz, inspektor ITF w Szczecinie.
- Zapewnił w nim wypłatę wynagrodzeń kolejnym dwóm marynarzom, którzy
będą schodzić ze statku w rosyjskim porcie Wyborg. Gdyby tego nie dopełnił, to zgodził się poddać egzekucji. Sprawdzi to mój kolega, który na miejsce przyjedzie z Sankt Petersburga. W Estonii armator
podpisuje właśnie ze związkami zawodowymi nowy układ zbiorowy, który gwarantuje załodze płace na poziomie akceptowanym przez ITF. Otrzyma go jednak dopiero po spłacie wszystkich zaległości płacowych
załogi, które wyliczyliśmy na 32 tys. dolarów.