Po ostatniej zmianie przepisów portowe spółki muszą płacić 22-proc. VAT od przeładunków i składowania towarów, jeśli
nie wykonują tych usług bezpośrednio dla armatorów. Port poprosił parlamentarzystów o zmiany w ustawie, które przywrócą zerową stawkę tego podatku.
Przed zmianą przepisów wszystkie usługi związane z
transportem morskim, rybołówstwem oraz przeładunki i składowanie towarów w porcie były objęte zerową stawką VAT-u. Po zmianie ustawy podatkowej pojawiły się w tej sprawie duże wątpliwości. Znalazł się
bowiem w niej zapis mówiący o tym, że taką stawkę można stosować tylko w przypadku usług bezpośrednio świadczonych na rzecz armatorów morskich. Tymczasem nie są to jedyni klienci portowych spółek, gdyż
zaliczają się do nich także m.in. spedytorzy i różnego rodzaju podmioty pośredniczące.
- Powstał problem w interpretacji, czy ten VAT ma być zerowy, czy płacony według stawki 22 proc. -wyjaśnia
Paweł Adamarek, dyrektor finansowy Zarządu Morskich Portów Szczecin i Świnoujście. - Różne interpretacje na ten temat wydawały poszczególne urzędy skarbowe. To rodzi niebezpieczne sytuacje, bo ktoś uzna,
że jest zero VAT-u, a później zakwestionuje to Urząd Kontroli Skarbowej. Ten 22-proc. VAT później można wprawdzie odzyskać, ale pogarsza to płynność finansową spółek działających w porcie, bo muszą one
czekać 2-3 miesiące na zwrot z urzędu skarbowego. To na pewno nie poprawia konkurencyjności naszych portów.
Sprawą VAT-u zajął się ostatnio w Warszawie Parlamentarny Zespół ds. Gospodarki Morskiej, w
którego spotkaniu udział brała wiceminister infrastruktury Anna Wypych-Namiotko oraz wiceminister finansów Maciej Grabowski. Przedstawiciele ZMPSS i Rady Interesantów Portu Szczecin, która skupia związane
z nim podmioty, przekazali ministrom i szefowi zespołu propozycje zmian w ustawie o VAT. Mają one znowu przywrócić zerową stawkę na wszystkie portowe usługi.
- Wprowadzenie zapisu o tym, że można ją
stosować tylko w przypadku usług świadczonych armatorom morskim, to nadinterpretacja dyrektyw unijnych. Parlamentarzyści ustalili, że spotkają się za dwa miesiące, żeby dalej zająć się tą sprawą - mówi
Paweł Adamarek.