Śnieżyce i zwały kry w porcie paraliżują Świnoujście. Promy "Bieliki" i "Karsibory" z trudem przedzierają się
przez skuty lodem kanał. Na lądzie tworzą się ogromne kolejki aut czekających na przeprawę. Mieszkańcy się boją, że wyspa Uznam może zostać odcięta od Polski.
Wszystkiemu winny jest silny wiatr,
który wpycha krę do kanału. Promy z trudem pokonują trasę. Normalnie przeprawa trwa siedem minut. Obecnie zajmuje to godzinę albo i dłużej. W nocy z soboty na niedzielę przerwa w kursowaniu trwała od g.
22 do g. 24, bo port opuszczał prom "Lisco Patria", a później wchodził "Gryf".
- "Bieliki" kursują cały czas nieregularnie. Czasami bywa naprawdę ciężko. Ile ta sytuacja jeszcze
potrwa, trudno w tej chwili powiedzieć. Wiele zależy przede wszystkim od pogody - mówią w Żegludze Świnoujskiej.
Przez cały weekend "Bieliki" z trudem przeprawiały się między dwoma brzegami
Świny.
- Już dawno nie było takiej sytuacji - mówi Urszula Kowalska, mieszkanka lewobrzeżnej części Świnoujścia. - Prom pół godziny dobijał do brzegu. Sunął do przodu, po czym cofał się, nie mogąc
przebić zwałów lodu. Ludzie się denerwowali, a niektórzy wręcz bali, że spędzą cały dzień na promie.
Dyspozytorzy radzili ludziom, żeby przeprawiali się "Karsiborami". Promy te, mimo że
wysłużone, dobijały do brzegów szybciej niż "Bieliki". W weekend "Bielikom" szlak udrożniały holowniki. W godzinach popołudniowych załogi promowe musiały już sobie radzić same. Holowniki torowały
bowiem drogę statkom, które ugrzęzły na redzie.