W czwartek - po przerwie w lodołamaniu - na Odrę wyruszyły dwa polskie i dwa niemieckie lodołamacze. Kruszenie lodu
prawdopodobnie nie potrwa jednak długo, gdyż prognozy mówią o powrocie silnych mrozów.
Chociaż Odra i jezioro Dąbie są zalodzone, akcja łamania lodu odbywa się nieregularnie. Wszystko zależy
bowiem od temperatury. Przy silnych mrozach świeżo pokruszony lód ponownie zamarza, więc takie prace nie mają większego sensu.
Po wywołanej mrozami przerwie wczoraj na Odrę ruszyły dwa polskie
lodolamacze. Przebijały się w kierunku Schwedt, gdzie czekały na nie dwie niemieckie jednostki. Wspólna akcja prawdopodobnie nie potrwa jednak zbyt długo.
- Prognozy są niekorzystne - wyjaśnia
Edward Hładki, zastępca dyrektora Regionalnego Zarządu Gospodarki Wodnej w Szczecinie. - Na bieżąco będziemy obserwować sytuację. Mamy zamarzniętą rzekę i jezioro Dąbie. Kruszenie lodu na tak dużej
powierzchni, gdy za chwilę z powrotem by to zmarzło, nie miałoby sensu i byłaby to strata pieniędzy.
Na razie na Odrze nie ma bezpośredniego zagrożenia powodziowego, chociaż chwilami poziom wody w
niektórych miejscach się podnosi. Wczoraj stany alarmowe były nieznacznie przekroczone w Bielinku i Gozdowicach. Sytuacja może się zmienić na niekorzyść w sytuacji gwałtownej odwilży, gdyż lód na rzece
będzie wtedy hamował spływ olbrzymich ilości wody.