Zarządca kompensacji ogłosił w prasie, że chce wydzierżawić majątek stoczni zewnętrznym podmiotom, co ma
sfinansować jego utrzymanie do czasu utworzenia tu strefy ekonomicznej. Niepokój b. stoczniowców wzbudzają jednak duże redukcje w ekipie, która obecnie zajmuje się jego utrzymaniem.
Jak już
informowaliśmy, niezależnie od działań zmierzających do utworzenia na terenie stoczni specjalnej strefy ekonomicznej zapadła decyzja o wydzierżawieniu jej majątku. W ogłoszeniu prasowym przeczytać można,
że wynajęte mogą być hale produkcyjne i magazynowe, place, pomieszczenia biurowe, pochylnie, szatnie itd. Umowy dzierżawy mają obowiązywać do końca 2010 r.
- Mamy już zainteresowanych - zapewnia
Roma Sarzyńska, rzecznik prasowy Agencji Rozwoju Przemysłu. - Mogą być dzierżawione dowolne składniki majątku (np. kawałek hali) niepokrywające się z częściami, na które stocznia została podzielona w
przetargach. Chodzi o uzyskanie z dzierżawy jak największych pieniędzy, żeby zarządca nie ponosił wydatków z pieniędzy przeznaczonych dla wierzycieli stoczni.
- Od dawna postulowaliśmy, żeby ten
majątek cały czas był w ruchu i w końcu decydenci to zrozumieli - mówi Jacek Kantor, szef stoczniowej S 80. - Najlepiej gdyby działające tam firmy były zwalniane z części opłaty dzierżawnej za
zatrudnianie byłych stoczniowców. Można by też stworzyć inkubator przedsiębiorczości. Uważam jednak, że strefy ekonomicznej nie uda się zrobić na terenie stoczni, bo nie ma ona rzeczywistego właściciela,
jakim gdzie indziej jest miasto.
Od 1 lutego zwolniona ma zostać połowa z ok. 160 osób, które obecnie zajmują się utrzymaniem stoczniowego majątku. Roma Sarzyńska twierdzi, że jest to efekt
przekazania nabywcom części majątku (okolice nabrzeża Arsenał i biurowiec Lipski) kupionych w ostatnich przetargach.
- Nie wymagają one już ochrony za nasze pieniądze. Zarządca kompensacji zostawił
taką liczbę pracowników, która jest wystarczająca do zabezpieczenia majątku pozostającego w jego ręku - zapewnia rzeczniczka.
Wątpliwości co do tego mają jednak stoczniowi związkowcy, którzy
oceniają, że tak mała grupa nadzoru technicznego nie wystarczy do zabezpieczenia wciąż olbrzymiego majątku stoczni.
- Niestety, będzie on teraz niszczał. Gdy w komórkach odpowiedzialnych za
utrzymanie jakiegoś odcinka pozostało po jednym pracowniku, to nie ma szans na właściwe jego konserwowanie czy nawet odgarnięcie śniegu - ocenia Jacek Kantor.