Utworzenie specjalnej strefy ekonomicznej na terenie Stoczni Szczecińskiej z powodu unijnych obostrzeń może
zablokować próby odtworzenia tam produkcji stoczniowej. Pewnym rozwiązaniem tego problemu jest uruchomienie strefy tylko na części stoczniowych terenów.
Utworzenie specjalnej strefy ekonomicznej
jest jedną z poważnie rozważanych możliwości zagospodarowania terenów stoczni nie sprzedanych w przetargach. Dzięki preferencjom podatkowym mogłaby ona przyciągnąć inwestorów, którzy zaczęliby tam
działalność gospodarczą. O zamiarze stworzenia takiej strefy niedawno mówił związkowcom Michał Boni, minister w Kancelarii Premiera. Także minister skarbu Aleksander Grad informował o pracach nad planem
powstania strefy aktywności gospodarczej pomagającej zagospodarować majątek stoczniowy.
Agencja Rozwoju Przemysłu zgodziła się już na utworzenie takiej strefy na przeszło 80 ha gruntów na
prawobrzeżu Szczecina. Ma być to podstrefa Specjalnej Strefy Ekonomicznej Euro-Park Mielec. W przypadku samej stoczni sprawa jest jednak bardziej skomplikowana. Umieszczenie tam strefy zostało zapisane w
samorządowym Programie dla Szczecina, który ma przeciwdziałać skutkom upadku stoczni. Na etapie jego przygotowywania miasto mówiło, że miałaby ona obejmować tylko peryferyjne tereny w okolicach nabrzeża
Arsenał. Teraz to już niemożliwe, bo zostały one sprzedane w ostatnich przetargach. Tymczasem utworzenie SSE na podstawowych terenach produkcyjnych zakładu zgodnie z unijnymi obostrzeniami mogłoby
uniemożliwić budowanie tam statków. Przemysł okrętowy w UE nie może bowiem korzystać z preferencji, które zapewnia strefa.
- Będziemy musieli wyjaśnić tę sprawę, bo naszym celem jest przywrócenie
produkcji okrętowej. Trzeba sprawdzić, czy w przypadku Polski można odstąpić od tego ograniczenia, ale nie wiem, czy będzie to możliwe - ocenia poseł Longin Komołowski, który w Warszawie zabiega o
utworzenie strefy na terenie stoczni.
Zdaniem prof. Dariusza Zarzeckiego, ekonomisty z Uniwersytetu Szczecińskiego, powstaje poważny dylemat, który można jednak rozwiązać. - Są to tereny, które
najlepiej nadają się do produkcji stoczniowej. Obawiam się jednak, że po utworzeniu strefy produkcja statków nie będzie wchodziła w grę. Z tego co wiem, powstanie ona najpierw na innych gruntach, które są
już gotowe. W stoczni można by ją utworzyć tylko na części terenów, a reszta byłaby do wykorzystania do produkcji okrętowej. Nadal jednak kluczową sprawą jest odpowiedź na pytanie: czy państwo w ogóle
chce mieć produkcję statków w Polsce? Bez jasnej deklaracji wszelkie działania w tym kierunku nie będą miały sensu - ocenia ekonomista.