W obronie przemysłu okrętowego i ZCH Police na ulicach Warszawy demonstrowało we wtorek kilka tysięcy członków
"Solidarności". Manifestanci ustalili, że 13 stycznia będą rozmawiać z przedstawicielami rządu o przyszłości stoczni i wykorzystaniu unijnych funduszy na wsparcie dla bezrobotnych stoczniowców.
Do Warszawy przyjechali stoczniowcy, kolejarze i pracownicy przemysłu zbrojeniowego. Demonstracja miała burzliwy przebieg - wybuchały petardy, a pod kancelarią premiera zapłonęły opony. Z informacji
policji wynika, że petardy lekko poparzyły dwóch policjantów. Poza tym nie doszło jednak do poważnych incydentów.
Krzysztof Fidura, przewodniczący stoczniowej "S" w Szczecinie ocenia, że
demonstracja odniosła swój skutek. - Było naprawdę gorąco, chociaż obyło się bez ekscesów. Manifestacja pokazała, jak skrajnie nastawieni są ludzie na brak reakcji rządu na takie problemy, jak w
przypadku stoczni czy Polic - podkreślał związkowiec.
Petycje, w których związkowcy domagali się m.in. ratowania polskiego przemysłu okrętowego i wsparcia dla pozbawionych pracy stoczniowców,
zostały przekazane wiceministrowi gospodarki Rafałowi Baniakowi i ministrowi w kancelarii premiera Michałowi Boniemu. W swoim przemówieniu przewodniczący "S" Janusz Śniadek podkreślał, że celem
protestu jest także obrona miejsc pracy w poszczególnych przedsiębiorstwach, w tym w Zakładach Chemicznych Police. Oceniał on, że w przypadku stoczni rząd nie wyklucza nowelizacji ustawy kompensacyjnej
tak, żeby możliwa stała się wypłata zasiłków dla bezrobotnych stoczniowców. Szef "S" twierdził też, że ma zapewnienie ministra Boniego o przygotowaniu dla stoczni w Szczecinie szczegółowego planu
działania, który zakłada m.in. utworzenie specjalnej strefy ekonomicznej na jej terenie.
Przedstawiciele rządu zaprosili związkowców na 13 stycznia na spotkanie, podczas którego mowa ma być o
perspektywach uruchomienia produkcji w zakładzie i wsparciu dla bezrobotnych stoczniowców, w tym przy wykorzystaniu unijnych funduszy.
- Styczeń dla stoczniowców będzie już kolejnym miesiącem bez
żadnych dochodów. Ludzie przez rok są pozbawieni możliwości korzystania z zasiłku dla bezrobotnych, czego nikt nie wytrzyma. Myślę, że rozmowy będą dotyczyły jednak nie tylko wsparcia dla stoczniowców,
ale też i perspektyw uruchomienia stoczniowego majątku i utworzenia na nim miejsc pracy. Każde inne wyjście jest tylko rozwiązaniem tymczasowym - podkreśla Fidura.
Wczoraj pieniądze (w sumie 10,4
mln zł) za wylicytowane w ostatnich przetargach nabrzeże Arsenał i budynek stoczniowego biura projektowego (tzw. Lipski) wpłaciło zastrzegające sobie anonimowość konsorcjum prywatnych osób. Nieoficjalnie
wiadomo, że tworzą go zachodniopomorscy przedsiębiorcy z branży kopalni kruszyw, którzy już wcześniej kupili w tym rejonie budynek stoczniowych kadr. Na ich prośbę zarządca kompensacji przedłużył im
termin wpłaty do 15 grudnia.
- Zgodnie z wcześniejszymi zapowiedziami pieniądze wpłynęły na konto i 17 grudnia zostanie podpisana umowa sprzedaży tych nieruchomości - poinformowała Roma Sarzyńska,
rzecznik prasowy Agencji Rozwoju Przemysłu.