Należący do PŻM masowiec "Kociewie" w swoim dziewiczym rejsie uratował na Oceanie Spokojnym dwóch
rozbitków z tonącego katamaranu "Ebay". Pływające po morzach całego świata załogi statków szczecińskiego armatora co jakiś czas biorą udział w akcjach ratowniczych na morzu.
Wczoraj PŻM
poinformował o wydarzeniu, które miało miejsce w sobotę na Oceanie Spokojnym. Przekazany mu przez chińską stocznię 27 października masowiec "Kociewie" płynął w dziewiczym rejsie ze zbożem z
amerykańskiego Portland przez Kanał Panamski do Hiszpanii. Jego dowódcą jest szczecinianin - kpt. ż.w. Krzysztof Wierzchoń. Niedaleko wybrzeży Kostaryki załoga "Kociewia" wzięła na pokład dwóch
pływających na tratwie rozbitków z tonącego katamaranu "Ebay". Okazali się nimi Amerykanin Herbert Kaplan i Peruwiańczyk Wilfredo Fano Viacava. Armator zapewnia, że obaj są w dobrej kondycji. Wczoraj
rozbitkowie mieli zejść na ląd w porcie Balboa w Panamie.
- To byli doświadczeni żeglarze, bo Amerykanin ma 68 lat, a Peruwiańczyk 43 lata - ocenia Krzysztof Gogol, rzecznik prasowy PŻM. - Ważne,
że nie odpłynęli od wraku katamaranu, co pozwoliło szybko ich odnaleźć. W tratwie przebywali tylko kilka godzin i dlatego nic im się nie stało.
Jego zdaniem, udana akcja ratownicza to dobry znak na
przyszłość "Kociewia". - Ludzie już mówią, że to będzie dobry statek, bo w dziewiczym rejsie uratował ludzi - podkreśla Gogol.
Nie była to pierwsza zakończona sukcesem akcja ratownicza na
morzu, w której brały udział statki PŻM. Niedawno jeden z nich uratował rybaka na morzu w pobliżu Karaibów. Na pokład jednostki szczecińskiego armatora trafili też pasażerowie na gapę wyrzuceni przez
kapitana innego statku na tratwę na Atlantyku.