Na zdjęciach czarne skłębione chmury i rzeka szeroko rozlana po okolicznych polach i łąkach. Podczas podsumowania
tegorocznego Flisu Odrzańskiego organizatorzy pokazali, w jak trudnych warunkach płynęli i z konieczności także jechali jego uczestnicy. Udało im się jednak planowo dotrzeć na finał imprezy w Szczecinie.
Uroczyste podsumowanie 14. już odrzańskiej ekspedycji Ligi Morskiej i Rzecznej odbyło się w ostatni czwartek w sali sesyjnej Urzędu Miasta w Szczecinie. W rozpoczętej 24 czerwca w Brzegu imprezie
tradycyjnie już wzięte udział cała flotylla rzecznych statków, galarów, jachtów, łodzi motorołvych i kajaków. Niestety, plany organizatorów pokrzyżowały burze i ulewne deszcze, które wywołały falę
powodziową na Odrze.
- Pogoda nas nie rozpieszczała - opowiadała Elżbieta Marszałek, główny organizator flisów odrzańskich.
- Burze, chmury i wiatry towarzyszyły nam przez cały czas. Musieliśmy
organizować sobie transport lądowy, żeby dojechać do miejsca, w którym żegluga była możliwa, a potem na wodzie uciekać przed nadciągającą falą powodziową. Najbardziej niebezpieczne było dobijanie do
zalanego brzegu, bo nie wiedzieliśmy, co się znajduje pod wodą.
Z okazji przybycia flisu w poszczególnych miejscowościach odbywały się festyny, przedstawienia i spotkania z mieszkańcami. Przy
okazji odwiedzin uczestnicy imprezy zbierali od przedstawicieli władz samorządowych podpisy pod petycją z poparciem dla idei utworzenia środkowoeuropejskiego korytarza transportowego.
-Mieszkańcy
nadodrzańskich miejscowości byli zawiedzeni, że flis do nich nie dotrze. Dlatego się cieszyli, gdy dzwoniłam i mówiłam im, że wprawdzie nie przypłynie, ale przyjedzie - mówiła Elżbieta Marszałek.
Flis w końcu powrócił na stałe na rzekę na trochę spokojniejszych wodach w środkowym i dolnym biegu Odry Jego najważniejszy element -tradycyjna tratwa została ponownie zbudowana przez flisaków w
Bielinku. Wraz z całą flotyllą dopłynęła zgodnie z planem 10 lipca do Szczecina, gdzie w weekend po raz pierwszy odbyły się zorganizowane przez miasto Dni Rzeki Odry.
- Nie chcieliśmy imprezy masowej -
tłumaczył Filip Gruszczyński z Biura ds. Morskich UM w Szczecinie. -Miała to być pewna forma jarmarku, rodzinnego festynu przy nabrzeżach. Na wodzie też byty wydarzenia, jak kajakowy rajd na orientację,
rejsy historycznymi jednostkami w górę rzeki, czy jazzowy koncert na betonowcu, które angażowały mieszkańców miasta i turystów.
Na zakończenie imprezy w Szczecinie marszałkowie czterech
nadodrzańskich województw podpisali odnowiony list intencyjny w sprawie turystycznego i gospodarczego zagospodarowania Odry. W Akademii Morskiej w Szczecinie odbyła się poświęcona żegludze śródlądowej
międzynarodowa konferencja naukowa Inland Shipping. Badania naukowe były zresztą prowadzone także w trakcie samego flisu. Na dwóch galarach działały bowiem laboratoria, które na bieżąco sprawdzały jakość
wody w Odrze. Doświadczenia z poprzednich lat wskazywały tu, że przy niskim stanie wody jest ona silniej zanieczyszczona niż przy normalnych poziomach. Tegoroczne badania pokazały natomiast, że przy
bardzo wysokim stanie sytuacja także jest zła, gdyż rzeka zbierała zanieczyszczenia z pól.
Podczas podsumowania imprezy o swoich przeżyciach opowiadali też studenci, którzy brali w niej udział.
-
Życie podczas flisu było dla nas wielką przygodą, ale i wielkim wyzwaniem. Odbywał się on drogą lądową, więc mogliśmy dostrzec, jak wielką tragedią dla mieszkańców jest powódź. Mówiliśmy często o
potrzebie budowania na rzece sztucznych zbiorników wodnych, które mogą jej zapobiegać - opowiadali młodzi uczestnicy eskapady.