Wadia na części majątku Stoczni Szczecińskiej wpłaciło trzech inwestorów, którzy wystartowali tylko w czterech
z trzynastu ogłoszonych przetargów. Stoczniowe związki zawodowe oceniają, że stwarza to nikłe szans na odtworzenie produkcji okrętowej i grozi rozdrobnieniem majątku zakładu.
W środę upłynął
termin, w którym inwestorzy zainteresowani udziałem w nowych przetargach na zakup majątku stoczni musieli wpłacić wadia wynoszące 10 proc. jego wartości. W przypadku Stoczni Szczecińskiej Nowej
ogłoszonych zostało 13 przetargów, z których siedem dotyczy zakupu terenów stoczniowych wraz z budynkami. W pozostałych wystawiono projekty statków, zestaw sterowy, majątek obrotowy i udziały w spółce
"Nord". Łączne ceny wywoławcze tego majątku stoczniowego to 119 mln zł.
Agencja Rozwoju Przemysłu w środę wieczorem poinformowała w komunikacie, że w przypadku Szczecina wadia wpłaciły trzy
firmy, przy czym do trzech przetargów zgłosiło się po jednym inwestorze, a w kolejnym przetargu jest dwóch oferentów. Na pozostałe dziewięć części stoczniowego majątku w ogóle nie było chętnych.
ARP nie chciała ujawnić ani danych inwestorów, ani nazw stoczniowych pakietów, którymi są oni zainteresowani.
- Te informacje podamy dopiero po rozstrzygnięciu przetargów, co w przypadku
Szczecina nastąpi 27 listopada - powiedziała nam Roma Sarzyńska, rzecznik prasowy ARP.
Stoczniowi związkowcy obawiają się, że może spełnić się teraz najgorszy zakładany przez nich scenariusz - w
ręce pojedynczych inwestorów trafią strategiczne kawałki stoczni, co zablokuje możliwość odtworzenia w niej produkcji.
- Trudno to oceniać, gdyż nie wiemy, o które pakiety chodzi i jacy inwestorzy
są nimi zainteresowani - zastrzegł Jacek Kantor, szef Solidarności80 w SSN. - Były sygnały, że jacyś inwestorzy interesowali się stocznia, ale nikt nie liczył tu, że coś nam spadnie z nieba. Niestety
nie wygląda to zbyt dobrze. Oceniamy, że do budowy statków potrzebne jest skupienie przez jednego inwestora przynajmniej trzech kluczowych pakietów - pochylni, malarni i obróbki blach. W obecnej sytuacji
perspektywy na odtworzenie produkcji stoczniowej nie wyglądają więc zbyt dobrze. Jeśli ktoś wyrwie teraz jakąś kluczową część stoczni, to na pozostałych niewiele da się zrobić - ocenia działacz.
Związki zawodowe szykują się teraz do manifestacji na ulicach Warszawy, podczas której będą domagać się m.in. przedłużenia kończących się świadczeń dla byłych stoczniowców. Jej termin ustaliły właśnie
na 18 grudnia. Dwa dni przed rozstrzygnięciem przetargu na majątek SSN spotkać ma się tez rządowo-samorządowy zespół roboczy. Zastanawia się on nad uruchomieniem produkcji na bazie nowo utworzonej w
Szczecinie specjalnej strefy ekonomicznej i innymi scenariuszami działań na wypadek fiaska obecnych przetargów.