Rozmowa z Jarosławem Kaczyńskim, prezesem Prawa i Sprawiedliwości
- Szaro i buro dziś w
Szczecinie. Jak pan myśli, czy tylko przez pogodę?
- Pogodę mamy szpetną, ale jeśli pani pyta o pogodę w kraju, to też nie jest dobra. Źle się dzieje w sferze finansów publicznych, służbie zdrowia
i oświacie. Słabo wykorzystujemy środki z Unii Europejskiej. Niedobra sytuacja jest w wymiarze sprawiedliwości. Do tego dochodzą afery, które rzucają złe światło na sytuację w kraju.
- Będę
zmierzać do Pomorza Zachodniego. Zacznijmy od drogi S3 i bardzo ważnego szlaku komunikacyjnego północ - południe, który cały czas nie może się doczekać rangi drogi europejskiej. Jak pan to widzi?
- Ważna jest w tym miejscu odpowiedź na pytanie, czym kieruje się rząd PO, planując tego rodzaju przedsięwzięcia. Aby prowadzić politykę zgodną z naszym interesem narodowym, trzeba o tym interesie
pamiętać i potrafić go zdefiniować. Szczecin powinien być bardzo dobrze skomunikowany z innymi częściami kraju, także z Warszawą. Jest to interes regionu i całej Polski. I rzecz jasna trzeba robić
wszystko, by europejski trakt północ - południe biegł przez Polskę.
- Co jest jeszcze polską racją stanu na Pomorzu Zachodnim?
- Wspomniana już komunikacja, a także połączenie z Polską
tej części Świnoujścia, która leży na wyspie Uznam. Wymienione działania są potrzebne, by ziemie te awansowały cywilizacyjnie. Szczecin, choć jest bardzo ładnym miastem, potrzebuje wiele pracy. W
poniedziałek przejechałem się po Szczecinie. Byłem w dzielnicach, których z reguły nie odwiedzam. Widok, który zobaczyłem, nie wzbudził mojego entuzjazmu. Trzeba zadbać o Szczecin i cały region. Poza tym
trzeba odbudować gospodarkę morską, która w okresie ostatnich 20 lat została zniszczona.
- W sprawach stoczni PO przypomina, że wcześniej przy władzy były SLD i PiS. Czy pan, jako prezes PiS i
były premier, nie czuje się współodpowiedzialny za sytuację, w jakiej znalazły się stocznie?
- Nie czuję się współodpowiedzialny. Będąc premierem, od razu zająłem się tymi sprawami. Sprawę
postawiłem otwarcie: musimy obronić stocznie, bo są one elementem naszej tożsamości narodowej. Argumentacja ta okazała się celna i w Brukseli dano nam czas. Sądzę, że gdybyśmy dalej rządzili, stocznie
byłyby uratowane. PO przez wiele miesięcy nie zrobiła nic.
- Przed nami wybory samorządowe. Zachodniopomorski elektorat jest trudny dla PiS. W jaki sposób chcecie przekonać do siebie wyborców?
- Wracamy do idei gospodarki morskiej. Nasze plany zakładały m.in. stworzenie odpowiedniego zaplecza komunikacyjnego dla portów. Uważam, że jest to bardzo ważna sprawa dla Pomorza Zachodniego.
Przed rozpoczęciem kampanii wyborczej chcemy mieć bardzo dobre rozezna-nie. Przeprowadzimy badania wizerunku naszych kandydatów we wszystkich dużych miastach. Kandydatów już mamy, ale nie wiemy, czy to
są "ci".
- Domyślam się, że w objeździe po Szczecinie towarzyszył panu poseł Joachim Brudziński. To także potencjalny kandydat PiS na prezydenta Szczecina. Czy pokazywał panu, co jako
prezydent miasta zmieni, poprawi?
- Nie, nie... Joachim Brudziński jest jednym z trzech moich najbliższych współpracowników. Jest przewodniczącym Komitetu Wykonawczego PiS. Bardzo go lubię i miło
jest z nim jeździć, ale nasza wizyta nie miała związku z jego kandydowaniem na prezydenta Szczecina. Uważam, że poseł Brudziński ma przed sobą wielką przyszłość, ale niekoniecznie w samorządzie.
- Potencjalnym kandydatem PiS jest też Małgorzata Jacyna-Witt, szefowa klubu PiS w sejmiku. Nie należy jednak do partii.
- Bycie członkiem PiS nie jest dla nas warunkiem kandydowania. Przede
wszystkim chcemy mieć dobrych kandydatów. Pani Jacyna-Witt na pewno jest kandydatem wartym rozważenia, ale są jeszcze inne osoby.
- Kogo jeszcze bierzecie pod uwagę?
- Tego nie mogę
jeszcze zdradzić.
- Czy są to osoby z PiS?
- Raczej z boku naszej partii.
- Kilka miesięcy temu posłanka Mirosława Masłowska złożyła wotum nieufności wobec szefa partii w
regionie Joachima Brudzińskiego i zawiesiła swoje członkostwo w PiS. Co pan z tym faktem zrobił? Odnoszę wrażenie, że sprawa... rozmyła się.
- No właśnie. Mam nadzieję, że jest to tylko niemiły
incydent z przeszłości. Były pewne pretensje, ale rozmawiałem z panią poseł. Przyznałem jej rację w kwestiach o charakterze towarzyskim. Sądzę, że wszystko będzie dobrze.
- Sojusz PiS - SLD -
tak zwykło się mówić przy sprawach związanych z mediami publicznymi. Jak się panu rozmawia z Grzegorzem Napieralskim?
- Nie rozmawiam z panem Napieralskim. A sojusz ten jest jedną z bajek
medialnych. Chcieliśmy jedynie uratować media publiczne, a SLD też był tym zainteresowany. I to jest wszystko.
- Czy to prawda, że posłowie PiS złożą wniosek, by Trybunał Konstytucyjny zbadał
zgodność traktatu lizbońskiego z naszą konstytucją?
- Tak. Mam nadzieję, że efekty tego działania będą pożyteczne. Jeśli Trybunał potwierdzi, że obowiązuje u nas przede wszystkim konstytucja, to
będzie bardzo dobre rozstrzygnięcie.
- Dziękuję za rozmowę.
(Rozmowa została przeprowadzona 27 października br.)