Powstanie specjalna samorządowo-rządowa grupa robocza, która ma zająć się opracowaniem planów odtworzenia miejsc pracy
na terenie stoczni - wieczorem zdecydowali uczestnicy wczorajszego spotkania w Warszawie. Jakiekolwiek działania w tej sprawie będą możliwe jednak dopiero po rozstrzygnięciu stoczniowych przetargów.
Na spotkanie ze Szczecina pojechał prezydent miasta Piotr Krzystek, wojewoda Marcin Zydorowicz i wicemarszałek Witold Jabłoński. Poza gospodarzem - ministrem Michałem Bonim - brali w nim też udział
przedstawiciele resortu skarbu i Agencji Rozwoju Przemysłu. Rozmawiali na temat tego, co można zrobić ze stocznią, gdyby za-planowany na 27 listopada ponowny przetarg na jej majątek zakończył się
fiaskiem.
- Ten przetarg kładzie się cieniem na wszelkich planach. Musimy czekać na jego rozstrzygnięcie, bo wcześniej nie mamy żadnych możliwości działania - przyznaje poseł Longin Komołowski, który
był uczestnikiem spotkania.
Podczas rozmów prezydent Krzystek przedstawił swoją wizję powstania specjalnej strefy ekonomicznej, która miałaby przyciągać na teren stoczni inwestorów. Marszałek
województwa mówił o możliwościach dofinansowania przedsiębiorców tworzących tam nowe miejsca pracy.
- Żadne deklaracje wsparcia ze strony rządu nie padły, ale też jego przedstawiciele nie wykluczyli
takiej możliwości w przyszłości. Powołujemy w każdym razie grupę roboczą, która rozważy wszystkie możliwości tworzenia nowych miejsc pracy na terenie stoczni - wyjaśnia Longin Komołowski.
Najbliższe
spotkanie grupy roboczej jest planowane na 4 listopada.
O wynikach rozmów w Warszawie prezydent Krzystek ma poinformować podczas specjalnej sesji Rady Miasta, która odbędzie się w piątek.
O
sytuacji przemysłu stoczniowego mówili wczoraj w Szczecinie także politycy lewicy.
- Nie możemy wykorzystywać tej sprawy do walki politycznej -stwierdził na konferencji prasowej w Szczecinie
przewodniczący SLD Grzegorz Napieralski. -A wygląda na to, że kolejna próba ratowania stoczni będzie tylko kontynuacją wojny między PiS-em a PO. To powinien być czas współpracy, nie walki. Dlatego
proponujemy, aby premier Donald Tusk zorganizował spotkanie z przedstawicielami wszystkich partii i ich ekspertami, na którym można by wypracować najlepsze rozwiązanie tego problemu. Wszyscy musimy zadać
sobie pytanie: "Czy Polskę stać na to, żeby przemysł stoczniowy upadł?"