Politycy PO uważają wypowiedzi b. szefa CBA Mariusza Kamińskiego o tym, że nikt z
rządu nie występował do CBA o nadzór nad sprzedażą majątku stoczni, to "świadome kłamstwo". "Kamiński wiedział, że istnieje tarcza antykorupcyjna w sprawie prywatyzacji stoczni. Kamiński stracił
twarz" - podkreśla wiceszef klubu PO Janusz Palikot.
Dokumenty, które resort skarbu przestawił w ostatnich dniach opinii publicznej w sprawie sprzedaży majątku stoczni w Gdyni i Szczecinie
pokazują, że nie było afery stoczniowej - powiedział w czwartek w Sejmie minister skarbu Aleksander Grad. Dodał, że przygotował list do prezydenta Lecha Kaczyńskiego, w którym opisuje proces sprzedaży
zakładów.
Szef resortu skarbu przedstawił na wniosek klubu PiS informację w sprawie sprzedaży majątku obu zakładów. Posłowie opozycji pytali ministra m.in. o to, co się stało z wadium, które
wpłacił główny inwestor stoczniowy oraz czy inwestor z Kataru rzeczywiście istniał.
Joachim Brudziński (PiS) mówił, że Grad przechodzi do historii jako ten, który zlikwidował przemysł stoczniowy w
Polsce.
Grad podkreślał, że rządowi zależało na znalezieniu inwestora, który publicznie deklarowałby, że chce budować w sprzedanych stoczniach statki. "To był nasz cel, do którego wszyscy
zmierzaliśmy; bardzo aktywnie i intensywnie nad tym pracowaliśmy, aby taki inwestor się znalazł" - powiedział.
Na pytanie posłów PiS-u, czy rzeczywiście istniał katarski inwestor, odparł: "tak,
istniał". Wyjaśnił, że fundusz Stichting Particulier Fonds Greenrights, który wylicytował kluczowe aktywa obu stoczni, reprezentował prywatne fundusze inwestycyjne z krajów Zatoki Perskiej. Zaznaczył
też, że resort skarbu zabiegał o katarski fundusz, ale nie miał "ani mechanizmu, ani sposobu", aby go faworyzować.
Minister skarbu podkreślił, że odbyło się 37 przetargów na każdą część stoczni
Gdynia oraz 18 przetargów na aktywa stoczni Szczecin. Wyjaśnił, że na kluczowe aktywa związane z produkcją stoczniową był tylko jeden inwestor - Greenrights. Zapewnił, że na kontach bankowych stoczni
Gdynia i Szczecin znajduje się wpłacone przez katarski fundusz wadium w wysokości ponad 36 mln zł. Dodał, że dysponuje oświadczeniem od zarządcy kompensacji, które to potwierdza.
Minister skarbu
mówił też o działaniu służb, które miały zabezpieczać proces sprzedaży stoczni. Poinformował, że w ciągu roku resort nie otrzymał od CBA żadnych informacji na ten temat. "Od pozostałych służb w ciągu
roku dostałem 22 informacje, które były bardzo pożyteczne" - powiedział Grad.
Publiczne wypowiedzi byłego szefa CBA Mariusza Kamińskiego o tym, że nikt z rządu nie występował do CBA o nadzór nad
sprzedażą majątku stoczni, Grad nazwał "ewidentnym kłamstwem". Dodał, że oczekiwał "wyprzedzającej informacji" od CBA w przypadku, gdyby "coś złego" działo się w procesie sprzedaży majątku
stoczni. Podkreślił, że zwracał się o to na piśmie do CBA. Jednak w maju, kiedy odbywały się przetargi na majątek stoczni, żadnych informacji nie otrzymał.
Grad odniósł się również do kwestii
dotyczącej udziału Abdula Rahmana el Assira w procesie sprzedaży majątku stoczni w Gdyni i Szczecinie. Według doniesień "Wprost" Assir był jedną z głównych postaci w sprawie procesu sprzedaży majątku
stoczni. Miał też domagać się od MSP zwrotu prowizji za sprzedaż polskiej broni wyprodukowanej przez Bumar SA. Media podawały wcześniej, że Assir to libański handlarz bronią, z którego konta wpłacono
wadium za stocznie.
"Prawdą jest, że on z ramienia inwestorów z Bliskiego Wschodu brał udział w niektórych spotkaniach w Agencji Rozwoju Przemysłu i Ministerstwie Skarbu Państwa" - przyznał
Grad. Dodał, że Bumar ma zaległe zobowiązania z ostatnich kilku lat w stosunku do firm z krajów Bliskiego Wschodu na kwotę ok. 60 mln USD. Dodał, że w wyniku negocjacji Bumaru z tymi podmiotami
wynegocjowano ugodę na 13 mln USD.
Grad powiedział, że nie zatwierdził Bumarowi tej ugody w momencie sprzedaży majątku stoczni, bo zostałoby to wykorzystane przez opozycję. Dodał też, że nie należy
łączyć sprzedaży stoczni z ugodą Bumaru.
Według materiałów CBA cytowanych przez media, w procesie sprzedaży stoczni w Gdyni i Szczecinie mogło dojść do nieprawidłowości, a urzędnicy Agencji Rozwoju
Przemysłu i resortu skarbu mieli czynić wszystko, by przetarg na stocznie wygrał katarski fundusz Stichting Particulier Fonds Greenrights. Grad zapewniał, że od samego początku proces sprzedaży majątku
stoczni osłaniały służby - ABW, agencja wywiadu, kontrwywiadu i CBA. Sprawę domniemanych nieprawidłowości przy sprzedaży majątku stoczni bada Prokuratura Okręgowa w Warszawie.
Obecnie rząd
organizuje nowy przetarg w sprawie głównych aktywów stoczni Gdynia, który odbędzie się 26 listopada i zakładu w Szczecinie - 27 listopada. Majątek stoczni gdyńskiej i szczecińskiej będzie sprzedawany
odpowiednio w 11 i 7 przetargach. Inwestorzy będą mieli czas do 18 listopada na wpłacenie wadium uprawniającego do udziału w przetargach.
Szef sejmowej komisji skarbu Tadeusz Aziewicz (PO)
powiedział w czwartek w Sejmie, że stocznie w Gdyni i Szczecinie mogą jeszcze znaleźć inwestora, który stworzy wiele miejsc pracy nie tylko na wybrzeżu. Potrzebny jest jednak odpowiedni klimat wokół tego
przedsięwzięcia - mówił.