Ze Świnoujścia do Skandynawii wypłynęły wszystkie promy Unity Line. Pracownicy i ich rodziny obawiają się, że - przy tak
złych warunkach pogodowych - na morzu może dojść do nieszczęścia. W Unity Line uspokajają. - Nasze promy wychodziły już w morze w równie trudnych warunkach - mówi Piotr Waszczenko, wiceprezes zarządu,
dyrektor zarządzający.
- Mój mąż płynie promem "Gryf do Trelleborga. Nie jest to zbyt wielki prom w porównaniu do pozostałych. Podczas ostatniego rejsu tak bujało, że spadały zamocowane
przedmioty, m.in. telewizor. Ten prom nie powinien wychodzić w morze - mówiła kobieta, która poprosiła "Kurier" o interwencję.
Jak się dowiedzieliśmy, czwartkowym rejsem martwiło się więcej
pracowników promu, a zwłaszcza zatrudnione tam kobiety. W Gdyni i Gdańsku kursy promów zostały wstrzymane, a w Świnoujściu - nie. Dlaczego tak się stało?
- W zachodniej części Bałtyku sytuacja
pogodowa jest znacznie lepsza, niż ma to miejsce w jego środkowej części, np. w Gdyni i Gdańsku, gdzie kursy zostały wstrzymane. Ruta Świnoujście - Ystad/Trelleborg jest w dużej części osłonięta półwyspem
Arkona. W Świnoujściu nie ma potrzeby, żeby kursy wstrzymywać. Nasze promy wychodziły już w morze w równie trudnych warunkach. Oczywiście, kursy przy takiej pogodzie jak obecnie są utrudnione. Niektóre
promy miały opóźnienia, ale żadne sytuacje stwarzające zagrożenie dla naszych jednostek nie miały miejsca - mówi P. Waszczenko.
O wypłynięciu w morze decyduje kapitan. Nawet w ostatniej chwili może
on stwierdzić, że wypływać nie należy. Nikt z załogi nie jest zmuszony, żeby płynąć, jeżeli uważa, że zagraża mu niebezpieczeństwo. Jak zapewnia P. Waszczenko, na pewno nie będzie z tego powodu taka osoba
zwolniona z pracy. Czy wcześniej panowały na Bałtyku gorsze warunki, a promy - pomimo to - kursowały?
- Każda sytuacja pogodowa jest indywidualna. Nie tylko stan morza czy siła wiatru ma wpływ na
decyzję kapitana. Również np. kierunek wiatru czy siły prądów. Bywają sytuacje, gdy przy słabszych wiatrach, ale np. o innych kierunkach niż te obecnie, promy nie wychodziły w morze. Podkreślam jednak, że
za każdym razem decyzja jest podejmowana indywidualnie przez kapitana jednostki po analizie wszystkich dostępnych danych pogodowych - mówi P. Waszczenko.
Dodajmy, że w tym roku kilkanaście razy
anulowano odejścia promów Unity Line właśnie z powodów pogodowych. O zdanie zapytaliśmy dwóch innych wieloletnich marynarzy niezwiązanych z Unity Line (w tym jednego kapitana). Według nich, obawy kobiety
są słuszne.
- Najwięcej w kwestii tego, czy wypływać, czy nie powinien wiedzieć kapitan statku. To on, podejmując decyzję, wie najwięcej o warunkach panujących na morzu i najlepiej zna swój statek.
Statki ro-ro, w tym promy, są o wiele bardziej narażone podczas kołysania się na przesunięcie ładunków niż inne statki handlowe. Ma to bezpośredni wpływ na ich stateczność. Tym jednostkom - po przechyle -
bardzo trudno jest się podnieść. Przy falach osiągających 6 do 8 metrów jest już niebezpiecznie - mówi nasz rozmówca.