Ministerstwo Skarbu Państwa zaprosiło do składania ofert inwestorów zainteresowanych
prywatyzacją Polskiej Żeglugi Bałtyckiej. Perspektywą pojawienia się w polskich portach silnego zagranicznego konkurenta, który przejmie kołobrzeską spółkę, jest zaniepokojona PŻM, do której należy
promowa Unity Line.
W ogłoszeniu MSP mowa jest o tym, że inwestorzy będą mogli kupić pakiet akcji stanowiący przeszło 91 proc. kapitału zakładowego PŻB. Prywatyzacja spółki jest prowadzona w trybie
negocjacji, w którym pod uwagę poza zaproponowaną ceną, mają być brane m.in. zobowiązania dotyczące inwestycji, ochrony środowiska i utrzymania zatrudnienia.
- Najpóźniej do 3 listopada
zainteresowani inwestorzy powinni pobrać memorandum informacyjne i złożyć zobowiązanie zachowania poufności, a do 4 listopada do godz. 12 złożyć ofertę - wyjaśnia Maciej Wewiór, rzecznik prasowy MSP. -
Później zostanie sporządzona krótka lista inwestorów. Zaprosimy ich na rozmowy i ewentualnie do złożenia wiążącej oferty. Cały proces prywatyzacji będzie więc trochę trwał - ocenia rzecznik.
Za
najpoważniejszego kandydata do kupienia akcji firmy uważa się duńskiego armatora promowego DFDS. PŻB w zeszłym roku wydzierżawiła mu swój pływający na trasie Świnoujście - Ystad prom "Wawel". W gronie
zainteresowanych, przynajmniej kilka miesięcy temu, był też Scandlines, jeden z największych operatorów promowych w Europie. Podczas swojej wizyty w Szczecinie John S. Mikkelsen, dyrektor tej firmy,
powiedział nam, że w prywatyzacji PŻB armator widzi okazję na wejście do polskich portów.
Taka perspektywa niepokoi jednak Polską Żeglugę Morską. Promy należące do jej spółki Unity Line kursują na
trasie ze Świnoujścia do Ystad.
- Zagraniczny armator przejmie wtedy wszystkie linie PŻB wraz z całą infrastrukturą. To rynek zbieżny z tym eksploatowanym przez Unity Line. Jest to dla nas na pewno
jakieś zagrożenie - ocenia Krzysztof Gogol, rzecznik prasowy PŻM.
Jego zdaniem nie wiadomo jednak z jakim zainteresowaniem spotka się ta oferta w dobie obecnego kryzysu. - Ci, którzy wcześniej
wspominali o chęci zakupu PŻB, mogą zmienić zdanie, gdyż niekoniecznie musi im być potrzebny nowy tonaż, gdy wielkość przewozów spada na większości linii promowych - ocenia Krzysztof Gogol.
Zdaniem
Macieja Wewióra, ta prywatyzacja może jednak wzbudzić zainteresowanie.- Inwestorzy branżowi podchodzą do tego trochę inaczej. Kryzys jest dla nich często czasem zakupów - ocenia rzecznik.