Wbrew wcześniejszym obawom, w lecie nie nastąpiło kolejne załamanie na żeglugowym rynku. Nie widać jednak też oznak
nadchodzącej poprawy sytuacji na rynku morskich przewozów, który wciąż boryka się ze skutkami światowego kryzysu.
Po spadku pod koniec 20008 r. do rekordowo niskiego poziomu ok 800 pkt, Baltic Dry
Index (podstawowy wskaźnik cen przewozów ładunków masowych) przed wakacjami wynosił ok. 3000 pkt. Armatorzy obawiali się jednak, że letnie spowolnienie gospodarki nałoży się na trwający obecnie kryzys i
spowoduje kolejne załamanie cen. Nic takiego jednak się nie stało i obecnie BDI ustabilizował się na poziomie ok. 2500 pkt.
- Rynek przewozów ładunków masowych w dalszym ciągu ratują Chiny, które
miesięcznie sprowadzają ok. 50 min ton żelaza. Absorbuje to olbrzymi tonaż i dzięki temu w innych miejscach na świecie są towary do przewiezienia - wyjaśnia Krzysztof Gogol, rzecznik prasowy Polskiej
Żeglugi Morskiej.
Nadal nie widać jednak symptomów poprawy sytuacji w najbliższym czasie. Sytuacja na żeglugowym rynku wciąż jest na tyle niepewna, że dostawcy ładunków nie podpisują z armatorami
długoterminowych kontraktów. Mimo że wiele kontenerowców zostało skierowanych do stoczni złomowych, nadal utrzymuje się zapaść na rynku przewozów kontenerowych. Wyraźnie poprawiła się jedynie sytuacja na
specyficznym rynku przewozów płynnego gazu. Z ponad 300 pracujących na nim gazowców zatrudnienia nie ma dziś jedynie 26 jednostek, podczas gdy jeszcze niedawno bezrobotnych było ponad 70 statków. Postęp
udało się osiągnąć dzięki uruchomieniu przez Katar nowych inwestycji związanych z wydobyciem LNG.
Największym zmartwieniem wielu armatorów nie jest jednak w tej chwili brak ładunków czy niskie
ceny, ale problemy z bankami, które udzieliły im kredytów na zamawiane w stoczniach statki. Były one równocześnie hipotecznym zabezpieczeniem pożyczek, więc po spadku ich wartości wiele banków domaga się
dziś od firm żeglugowych pokrycia powstałej różnicy. Z powodu braku bankowego finansowania część armatorów nie będzie też w stanie odebrać statków wcześniej zakontraktowanych w stoczniach, co
prawdopodobnie jeszcze pogorszy sytuację w przemyśle okrętowym.
Zdaniem Krzysztofa Gogola, na tym kryzysowym tle sytuacja PŻM nie wygląda w tej chwili źle.
- Cała nasza flota jest obecnie
zatrudniona. Nie mamy wyłączeń statków z ruchu. Korzystamy z niskich stawek w stoczniach i częściej remontujemy nasze statki. W tym roku zamierzamy zrobić część remontów jednostek, które były zaplanowane
na przyszły rok. Wpływy są mniejsze niż normalnie, ale liczymy, że pomimo spłaty kredytów zaciągniętych na nowe statki, na koniec roku nie będziemy notować strat - ocenia rzecznik PŻM.