Morza i Oceany rozmawiają z Danutą Niedźwiecką, wiceprezesem zarządu Elewatora EWA sp. z o.o.
- Wydaje się, że kryzys nie dotknął spółki Elewator EWA. Przeładunki poszybowały ostro w górę. Jak to się stało?
- Elewator Ewa skutki kryzysu odczuł znacznie wcześniej od pozostałych
spółek portowych, bo już w latach 2007 i 2008. Konsekwencją tego było to, że znacznie wcześniej przystąpiliśmy do racjonalizacji i obniżki kosztów związanych z działalnością firmy, co przy zwiększonych
przeładunkach w drugiej połowie 2008 roku i pierwszej połowie 2009 roku pozwoliło na umiarkowany optymizm.
- Długo mówiło się o potrzebie wybudowania w porcie w Szczecinie nowego elewatora
zbożowego. Lata mijały i w końcu się udało. Budowa ruszyła. Co to oznacza dla spółki?
- Budowa nowego magazynu to znaczne zwiększenie potencjału przeładunkowego spółki. Cały czas, nawet w
okresach największej koniunktury, byliśmy stale zmuszani do odmawiania świadczenia usług klientom.
Powodem był brak powierzchni składowej. Dzięki przeniesieniu śruty sojowej z elewatora Ewa do nowego
magazynu, uzyskamy dodatkową powierzchnię pod przeładunki zbóż. Pozwoli nam to na podjęcie prób przyciągnięcia do Ewy klientów z Niemiec, którzy mając bliżej możliwość przeładunku swoich zbóż, przestaną
kierować ładunki wyłącznie do portów w Rostoku lub Hamburgu.
- Konkurencja też buduje. Nowe silosy na zboże powstają w Szczecinie. Planuje się ich budowę w Świnoujściu. Nie zrobi się w porcie
za ciasno?
- Nikt nie podejmuje decyzji o poważnych inwestycjach bez szczegółowej oceny sytuacji rynkowej i opłacalności inwestycji. Zrobiliśmy to zarówno my jak i nasza konkurencja. Skoro
zdecydowaliśmy się na budowę oznacza to, że widzimy jej opłacalność. Ponadto nowy magazyn będzie oferował zdecydowanie lepsze warunki do obsługi śruty sojowej oraz znacząco wyższe raty przeładunkowe. Nie
mam wątpliwości, że będziemy konkurencyjni!
Dziękuję za rozmowę.