Sklep    |  Mapa Serwisu    |  Kontakt   
 
Baza Firm
Morskich
3698 adresów
 
Zaloguj się
 
 
Szybkie wyszukiwanie
Szukanie zaawansowane
Strona głównaStrona główna
Wszystkie artykułyWszystkie artykuły
<strong>Subskrybuj Newsletter</strong>Subskrybuj Newsletter
 

  Informacje morskie. Wydarzenia. Przetargi
Wydrukuj artykuł

Sprzęt ratunkowy za burtę "dla zabawy"

Morza i Oceany, 2009-08-07

Morza i Oceany rozmawiają kpt. ż.w. Wojciechem Sobkowiakiem z Polskiej Żeglugi Bałtyckiej S.A Polferries - Jaką trzeba przejść drogę, by zostać kapitanem żeglugi morskiej? - Tradycyjna, najprostsza to matura i ukończenie Akademii Morskiej w specjalności nawigacja/transport morski. Dalej to praktyka na statkach, na kolejnych stanowiskach oficerskich. Dyplomy Starszego Oficera i Kapitana Żeglugi Wielkiej wiążą się z ukończeniem kursów doskonalących ponownie w Akademii oraz złożenie egzaminu w Urzędzie Morskim. Kiedyś, jestem absolwentem WSM w Gdyni rocznik 1974, każdy następny dyplom zdobywało się po 24 miesiącach praktyki na danym stanowisku, a więc dyplom kżw. po siedmiu - ośmiu latach. Dziś, jeśli absolwent wychodzi ze szkoły morskiej z dyplomem oficera wachtowego, to w ciągu dwóch lat / 24 miesiące pływania /, może wypracować dyplom Kapitana Żeglugi Wielkiej. Potem już tylko decyzja armatora, czy zatrudni... - Czy szybka jest droga z mostku kapitańskiego np. ro-rowca na mostek kapitański statku pasażerskiego? - Jeśli na statek pasażerski armatora tej samej kompanii, to można przejść bezpośrednio, gdyż kapitanowie na ro-ro "wyrośli" w kompanii, będąc oficerami wachtowymi i chiefami. Natomiast kapitan bez wcześniejszej praktyki na statkach pasażerskich, musiałby najpierw - tak sądzę - odbyć staż 12-miesięczny na stanowisku starszego oficera. Są to jednak wewnętrzne wymogi poszczególnych armatorów. Podobnie kapitan ze statku pasażerskiego, chcąc pracować na tankowcu, czy chemikaliowcu, musiałby przejść kursy specjalistyczne, a potem staż co najmniej 12-miesięczny jako chief. Na gazowcu trzeba by zaczynać nawet od 6-miesięcznego stażu jako II oficer. Mimo, że dyplom kapitana żeglugi wielkiej upoważnia - teoretycznie - do zajmowania stanowiska kapitana na każdym statku, to jednak jest ścisła, wąska specjalizacja i ograniczenia oraz wymagania wspomniane wyżej. - Czy przygody z pasażerami Was nie omijają? - Przygód jest sporo, szczególnie, statystycznie, gdy wozi się w każdej podróży 1000 osób i więcej. Najlepiej, gdyby były to przygody tylko wesołe, zabawne, bezpieczne - takich nie brakuje np. podczas spotkań z pasażerami z wycieczek lub z tymi najmniejszymi podróżnikami, podczas konkursów rysunkowych. / pada wtedy klasyczne pytanie : a kto teraz prowadzi statek gdy kapitan jest z nami...pada wtedy klasyczna odpowiedź : statek zna drogę, jedzie sam, nie należy Mu przeszkadzać...oczywiście po chwili uspokajające : oficer wachtowy i sternik /. Ale są i trudniejsze przygody np. helikopter z pomocą medyczną, czasem awantury ze zbyt "rozbawionymi" gośćmi, ale najbardziej bulwersują załogę incydenty z wyrzucaniem sprzętu ratunkowego za burtę, "dla zabawy"... - Największy sukces? - Postawiłem na małe, codzienne sukcesy i gdy one są - zadowolenie pasażerów, zaufanie załogi...oznacza to, że "tak trzymać" ! A przed laty, jeszcze w PLO, sukcesem było "zdobycie Antarktydy", czyli uczestnictwo w trzech antarktycznych rejsach, a w tym wejście do australijskiej Adelajdy na mapie własnoręcznie narysowanej na podstawie wskazówek od zaprzyjaźnionego kapitana oraz informacji z locji i innych wydawnictw nawigacyjnych. - Największa porażka lub niebezpieczeństwo, które zostało zażegnane? - Pytanie z prośbą o coś sensacyjnego...i tu również odpowiedź trochę wymijająca, trochę filozoficzna...Codzienna żegluga niesie w sobie tyle zagrożeń, mnogość sytuacji, na które trzeba reagować, które trzeba rozwiązywać "na bieżąco", każda zatem "wyliczanka" lub podanie jednego przykładu byłoby bardzo trudne. Najlepiej pracować z respektem dla morza, nigdy nie rozmawiać na temat wypadków, awarii, które komuś się przydarzyły w kategoriach sensacji, oraz traktować statek z szacunkiem, ot choćby, nawet będąc pasażerem, nigdy na mostku nie odwracać się tyłem do kierunku jazdy... A statek to odda...bo to przecież "she"... - Hobby - Meeting interesting people... ---------------------------- Wojciech Sobkowiak, absolwent WSM Gdynia 1974 Na morzu 35 lat, na promach od 1981. Jako kapitan od 1990, obecnie mf Scandinavia Armator: Polska Żegluga Bałtycka S.A. - Polferries
 
Rozmawiał: Bogdan Tychowski
Morza i Oceany
 
Strona Główna | O Nas | Publikacje LINK'a | Prasa Fachowa | Archiwum LINK | Galeria
Polskie Porty | Żegluga Morska | Przemysł okrętowy | Żegluga Śródlądowa | Baza Firm Morskich | Sklep | Mapa Serwisu | Kontakt
© LINK S.J. 1993 - 2024 info@maritime.com.pl