Wczoraj rozpoczęły się - przy okazji Dnia Rzeki Odry - dwudniowe obrady IV Międzynarodowej Konferencji Naukowej
"INLAND SHIPPING 2009", Konferencja odbywa się w Akademii Morskiej w Szczecinie a udział w niej biorą reprezentanci podmiotów gospodarczych i środowisk naukowych, zaangażowanych w rozwój żeglugi
śródlądowej oraz Rolf Dietrich z Urzędu ds. Inwestycji na Drogach Wodnych z Berlina.
Podczas konferencji poruszone są m.in. tematy: Odrzańskiej Drogi Wodnej jako osi rozwoju Środkowoeuropejskiego
Korytarza Transportowego (CETC); kierunki rozwoju żeglugi śródlądowej w Polsce, podnoszenie bezpieczeństwa żeglugi na śródlądowych drogach wodnych, ekologiczne aspekty związane z transportem wodnym.
Wymienione zagadnienia wiążą się ściśle z polityką Unii Europejskiej, zwracającej się ku żegludze śródlądowej, jako najbardziej ekologicznej, bezpiecznej i niezawodnej gałęzi transportu, dotychczas
marginalizowanej, a mogącej w znaczący sposób odciążyć transport lądowy a także polityką regionalną i transgraniczną Wspólnoty Europejskiej.
INLAND SHIPPING 2009 zainaugurował dr Wojciech Drożdż
referatem "Odrzańska Droga Wodna jako determinanta rozwoju Środkowoeuropejskiego Korytarza CETC w świetle modyfikacji sieci TEN-T.
---------------------
Nasz Komentarz
Po raz kolejny
spotkamy się na konferencji naukowej, tym razem międzynarodowej, by podyskutować o naszych kochanych rzekach, najwięcej o Odrze. Od iluż to lat zabieramy głos w tej sprawie. Tego nie pamiętają najstarsi
górale, przepraszam, marynarze śródlądowi. Pamiętają jedno, że każde tego typu spotkanie naukowców niczego rozsądnego nie przynosi i śmiem twierdzić, że po kolejnej burzy mózgów naszych mędrców nie
przyniesie. Do jasnej cholery pytam więc; ile jeszcze lat będziemy dyskutować i dyskutować, pisać prace naukowe po setki stron, rysować wykresy czarno-białe i kolorowe, malować słupki i podawać wyssane z
palca liczby. Do jasnej cholery pytam więc; ile jeszcze lat będziemy o tym dyskutować a nie wdrażać narastających problemów, wreszcie w życie.
Nasze polskie rzeki jak wyglądały dziesiątki a może i
setki lat temu, tak samo wyglądają dziś, mało żeglowne, wąskie, płytkie i ciasne. Porty zaniedbane a niektóre barki odstraszają rdzą. Jak długo ten stan rzeczy będzie wyglądał ? Kto mi na to pytanie
odpowie dziś ? Kto się odważy powiedzieć, że to wszystko zmieni się w najbliższych latach.
Wczoraj takie odważnego nie spotkałem, a bardzo chciałem. Dyskutantów było wielu, wszyscy wypowiadali się w
trosce o stan naszych rzek, przede wszystkim rzeki Odry. Padały piękne słowa. Nie zabrakło wykresów i - oczywiście - liczb. I głosów, ale nie rozpaczliwych. Głos zabrała nawet Pani Dorota Lost-Siemińska,
dyrektor Departamentu Transportu Morskiego i Żeglugi Śródlądowej Ministerstwa Infrastruktury. Ładna kobieta, to prawda, ale nieco (Lost), zagubiona. Ale tylko trochę. Chęci do wszelkich działań Pani
Dyrektor nie brakuje, ale czy ma pieniądze, sorry ministerstwo, na polepszenie sytuacji. Podejrzewam, że nie ma. Dziura budżetowa jest ogromna a, niestety, do wdrożenia zmian w "służebności" naszych
rzek potrzebne są ogromne pieniądze. I cokolwiek byśmy nie powiedzieli, nie pisali, nasze drogi prowadzą do pustej kasy Państwa.
Ale pogadać możemy, choć to w przypadku naukowych konferencji mało nie
kosztuje. Ponoć wczorajszy obiad był dobry, drugie danie nazywało się Odra, a na przystawkę podano czerwonego chrupiącego raka z...Odry.