Śmigłowiec ratowniczy Mi-14 PS z 29. Eskadry Lotniczej Marynarki Wojennej w Darłowie uratował wczoraj kapitana
niemieckiego statku, który zasłabł na pokładzie. Mężczyznę z podejrzeniem wylewu krwi do mózgu przetransportowano do szpitala w Gdańsku-Oliwie.
Dramatyczny komunikat o treści: "Marynarz z
podejrzeniem wylewu krwi do mózgu, na statku 15 mil morskich na północny-zachód od Władysławowa, konieczny transport do szpitala" - odebrało w środę rano najpierw Morskie Ratownicze Centrum
Koordynacyjne w Gdyni. Natychmiast przekazano go służbom ratowniczym Marynarki Wojennej w Darłowie.
- Śmigłowiec, po dotarciu w rejon akcji rozpoczął operację podjęcia chorego z frachtowca -
relacjonuje kmdr por. Bartosz Zajda, rzecznik prasowy dowódcy Marynarki Wojennej. - Na pokład zszedł ratownik, który sprawdził stan chorego i podjął go na pokład śmigłowca.
Podczas całej operacji
śmigłowiec współpracował ze statkiem Morskiej Służby Poszukiwania i Ratownictwa m/s "Huragan". W ciągu półtorej godziny kapitana jednostki "Walter Hammann" przetransportowano do szpitala w
Gdańsku. Marynarz był przytomny, a jego stan oceniano jako stabilny.
Od początku lat 90., kiedy śmigłowce ratownicze Mi-14PS i W3RM "Anakonda" wchodziły na wyposażenie Marynarki Wojennej, ich
załogi przeprowadziły łącznie 460 akcji poszukiwawczo-ratowniczych na morzu, ratując 230 osób.