Do armatorów, których siedziby znajdują się w Szczecinie, należy zdecydowana większość floty mającej polskich
właścicieli. To przede wszystkim zasługa PŻM, która praktycznie jest ostatnim dużym armatorem w Polsce.
Przed 1989 r. Szczecin jako siedziba armatorów przegrywał z Gdynią, w której swoją centralę
miały Polskie Linie Oceaniczne. Pod koniec lat 70. flota tego armatora liczyła 176 statków. Mająca swoją siedzibę w Szczecinie Polska Żegluga Morska zdecydowanie lepiej poradziła sobie jednak z
przemianami gospodarczymi i dziś należy do niej aż 3/4 statków handlowych mających polskich właścicieli. Posiada ona w tej chwili 70 jednostek o łącznej nośności przekraczającej 2 mln ton. Armator
specjalizuje się w przewozach ładunków masowych, takich jak węgiel, zboże czy ruda żelaza w żegludze nieregularnej o zasięgu globalnym. Dlatego w jego flocie są aż 64 masowce. Jest on także światowym
liderem na niszowym rynku przewozów płynnej siarki, do czego wykorzystuje cztery zbiornikowce. Nośność jego masowców i zbiornikowców wynosi od 11 700 do 73 500 ton, ale we flocie PŻM dominują jednostki
średniej wielkości (tzw. handysize). Znajdują się w niej też cztery promy, które obsługują trasy ze Świnoujścia do południowej Szwecji. Ich eksploatacją zajmuje się Unity Line - promowa spółka PŻM.
Kwestia bandery
PŻM nadal działa w tej chwili w strukturze rzadko już spotykanego u nas przedsiębiorstwa państwowego, a na pokładach jej jednostek pływają polscy marynarze. Pomimo to
określanie jej floty mianem "polskiej" jest bardzo problematyczne, gdyż podobnie jak w przypadku innych polskich armatorów, na żadnym z jej statków nie powiewa biało-czerwona bandera.
- Statki są w
zagranicznych spółkach, które w 100 proc. należą do PŻM - wyjaśnia Krzysztof Gogol, rzecznik prasowy PŻM. - Czyli PŻM jest także właścicielem tych statków. Cały świat prowadzi żeglugę w strukturach grup
armatorskich i nie ma w tym nic dziwnego. Niestety, ze względu na obowiązujące u nas przepisy nikomu nie opłaca się teraz utrzymywać statków pod narodową banderą - ocenia rzecznik.
W Szczecinie swoją
siedzibę ma także Euroafrica Linie Żeglugowe, która wywodzi się z Polskich Linii Oceanicznych. W 1970 r. uruchomiły one swój zakład w Szczecinie, który w 1991 r. przekształcił się w samodzielną spółkę. Od
2002 r. jej właścicielem jest Andrzej Haas.
Euroafrica specjalizuje się w żegludze liniowej między portami Bałłyku, Morza Północnego i Afryką Zachodnią oraz w żegludze promowej na trasie Świnoujście -
Ystad. W skład jej flory wchodzi 12 statków: 7 drobnicowców, 3 promy i 2 jednostki typu ro-ro służące do przewozu ładunków na kołach i pojazdów.
W Szczecinie działa także spółka Unibaltic. Jej flota
składa się z czterech chemikaliowców: Amonith, Azuryth, Amaranth i Ametysth oraz masowca Thurkus. Ich łączna nośność wynosi prawie 22 tys. ton.
- Te statki to nasze podstawowe źródło dochodów. Oprócz
tego bierzemy w czartery statki obce do obsługi posiadanych kontraktów. Poza tym zajmujemy się różnymi usługami związanymi z żeglugą, m.in. obsługą agencyjną statków w porcie i spedycją - wyjaśnia
Arkadiusz Wójcik, prezes Unibaltic.
Ciężkie czasy dla wszystkich
Wszyscy szczecińscy armatorzy zmagają się obecnie ze skutkami światowego kryzysu finansowego, który szczególnie mocno
dotknął żeglugi PŻM, która w zeszłym roku zarobiła ponad 50 mln zł, będzie zadowolona, jeśli uda się jej zakończyć ten rok bez strat. W związku z problemami ze zdobyciem ładunków, armator zaczął ich
poszukiwać także w portach, do których dotychczas nie pływał. Deklaruje jednak, że nie zrezygnuje z programu odnowy floty. Jedynym wyłomem w nim jest przesunięcie budowy dwóch promów, które pierwotnie
miały powstać w Stoczni Szczecińskiej.
Euroafriki kryzys dotyka przede wszystkim ze względu na załamanie, które pod koniec zeszłego roku miało miejsce na rynku przewozów kontenerowych. Armator upatruje
swojej szansy we wzroście cen za przewozy i pewnej stabilizacji, która nastąpiła tu w ostatnich miesiącach.
Z tego typu problemami zmaga się też Unibaltic.
- Kryzys nas dotyka, gdyż dotyka on
naszych klientów, do których należą m.in. producenci nawozów i firmy petrochemiczne. Zanotowaliśmy ok. 20-proc. spadek przychodów. Sytuacja firmy jest jednak stabilna, gdyż byliśmy przygotowani na taki
kryzys. Ograniczamy tylko nasze inwestycje - deklaruje Arkadiusz Wójcik
----------------------------------------
Polska Żegluga Morska prowadzi program odnowy floty, w ramach którego w tym roku
w chińskich stoczniach ma odebrać 9 nowych masowców. W sumie do 2015 r. ma ich być 34.
----------------------------------------
Jednym z najmniejszych szczecińskich armatorów jest spotka Unibaltic.
Zajmuje się ona przewozami chemikaliów (m.in. nawozy płynne, metanol, etanol czy biodiesel) między portami Morza Bałtyckiego i Północnego.