Wczoraj, zgodnie z zapowiedziami, zamarła produkcja w Stoczni Szczecińskiej Nowej. Zakład nie opustoszał jednak do
końca, gdyż zatrudnionych zostało w nim prawie 200 stoczniowców, którzy zajmują się zabezpieczaniem jego majątku.
Od poniedziałku zgodnie ze stoczniową specustawą w stoczni zamarła produkcja.
- Jest wielki smutek. Zakład, który nic nie produkuje wygląda bardzo źle. Wiedzieliśmy, że to się stanie, ale ludzie są przygnębieni z tego powodu. Nie jest łatwo się z tym pogodzić - opowiada
Krzysztof Fidura, szef zakładowej "Solidarności".
Z końcem maja ze stoczni zostali zwolnieni wszyscy pracownicy. Około 200 z nich otrzymało jednak propozycje tymczasowej pracy, która polega na
utrzymaniu w ruchu i konserwacji stoczniowego majątku do czasu pojawienia się inwestora. Z zapowiedzi Ministerstwa Skarbu Państwa wynika, że na załatwienie wszystkich formalności może on potrzebować nawet
miesiąca.
- Te osoby, które potrzebowałem tutaj mieć, po trwających w ostatni weekend rozmowach, są tu obecne - mówił wczoraj Bogusław Adamski, wiceprezes Stoczni Szczecińskiej Nowej. - Wszystko
funkcjonuje normalnie, na ile można użyć tego słowa w obecnej sytuacji. Zabezpieczone zostały też sprawy związane z wydaniem pracownikom świadectw pracy i innych dokumentów. W tej chwili mam skład, który
zapewnia porządną opiekę nad majątkiem. Czy któregoś dnia jakieś niespodzianki się nie zdarzą, to trudno przewidzieć, bo kłopoty to nasza specjalność.
Osobom, które przystąpiły do programu zwolnień
monitorowanych, czas obecnego zatrudnienia w stoczni zostanie odliczony od półrocznego okresu, w którym co miesiąc mogą pobierać ok. 1800 zł świadczenia. Po zakończeniu tymczasowej pracy w stoczni mają
one bez problemu do końca pobierać świadczenia przewidziane w programie.
Zdaniem Fidury, w ich przypadku to zatrudnienie może okazać się dodatkowym atutem.
- Prawdopodobnie mogą być one przyjęte
przez nowego inwestora do pracy w pierwszej kolejności. Będą mu potrzebne, tak samo jak są potrzebne do utrzymania ruchu w obecnej sytuacji - przewiduje związkowiec.
Fizyczną ochroną majątku
stoczni zajmuje się firma "Ares Service", z którą została przedłużona umowa na świadczenie usług ochroniarskich. Zatrudniła ona cześć byłych stoczniowców, którzy z różnych względów nie przystąpili do
programu zwolnień monitorowanych. Usługi finansowo-księgowe świadczy natomiast specjalnie zaangażowana do tego firma "Frąckowiak i Wspólnicy".