W Zakładzie Usług Żeglugowych pierwsze symptomy spadku aktywności gospodarczej odczuliśmy już we wrześniu ubiegłego
roku. Dotyczyły one zamówień na usługi holowań portowych, które są istotną częścią działalności naszej firmy. Okres ten przetrwaliśmy bez większych problemów ze względu na zróżnicowany profil
działalności, a obecnie odnotowujemy już powolny wzrost zapotrzebowania na usługi portowe. Nie wiemy wprawdzie na ile ten trend okaże się długotrwały, ale mamy nadzieję, że ewentualne kolejne okresy
dekoniunktury przejdziemy w równie dobrej kondycji.
Spodziewamy się, że kryzys dotknie także branżę holowań pełnomorskich i usług dźwigowych, to ze względu na ich specyfikę zapewne dotrze do nas z
pewnym opóźnieniem. Myślimy jednak, że w przypadku zmiany koniunktury na lepszą, zapotrzebowanie na nasze usługi będzie rosło znacznie szybciej w porównaniu do innych działów gospodarki, przez co
całkowity okres dekoniunktury będzie u nas znacznie krótszy.
Obiektywnie rzecz biorąc do nowej sytuacji jesteśmy dobrze przygotowani. Obok stabilnych lokalnych rynków zbytu usług holowniczych i
dźwigowych, udało nam się zawrzeć długoterminową umowę na usługi offshore w rejonie południowego Bałtyku z firmą, która realizuje bardzo duży kontrakt. Kontynuowana jest polityka różnicowania przychodów i
elastycznego reagowania na potrzeby kontrahentów, której naturalną konsekwencją jest ekspansja na nowe, bardziej odległe rynki. Nasze zadania są coraz bardziej skomplikowane i wymagają dużego
doświadczenia i zaangażowania personelu firmy. Przykładem może być przeprowadzone przez holownik "Amon" w marcu br. holowanie dziewięciu pływających rur o średnicy 2 m i długości ponad 600 m każdej z
Norwegii do dwóch portów Morza Śródziemnego. Jednostki są modernizowane i wyposażane w nowy sprzęt, pozwalający na poszerzenie oferty naszych usług i zwiększenie zasięgu operacyjnego. Wszystkie te
działania pozwalają nam zmniejszyć obawy związane z kryzysem i spokojniej patrzyć w przyszłość.