Wczorajsze zwarcie postów Platformy Obywatelskiej Sławomira Nitrasa i Michała Marcinkiewi-cza ze
związkowcami ze Stoczni Szczecińskiej Nowej na Jasnych Błoniach nie było aż tak ostre jak poprzednie spotkania. Do konfrontacji w plenerze i potem rozmów w sali obrad rady Szczecina doszło po
poniedziałkowej pikiecie grupy działaczy związkowych na klatce schodowej przed siedzibą biura regionalnego PO.
Kilkudziesięciu związkowców domagało się przeprosin i wyjaśnień, dlaczego na sobotniej
konwencji PO do Parlamentu Europejskiego w Szczecinie obaj posłowie obrażali ich, sugerując, że są lekko nietrzeźwi i chcą rządzić firmami. Nitras oskarżał ich, że dorabiają się na pensjach związkowych.
Związkowcy żądali debaty o stoczni i odpowiedzi, co politycy PO i Nitras zrobili, by ją ratować.
Na Jasnych Błoniach stawiło się ok. 80 osób: związkowcy, grupka lokalnych działaczy PiS i kilkoro PO u
boku posłów Nitrasa i Marcinkiewicza. Potem przeniesiono się do sali Rady Miasta. Tam pytano Nitrasa, co zrobił, by stocznia nie upadła, dlaczego uważa działalność związków za szkodliwą, skąd wziął - ich
zdaniem - kłamliwe dane i wydaje takie sądy o związkowcach. - Starałem się, na ile mogłem, ratować zakład. Ustawa kompensacyjna była jedynym rozsądnym rozwiązaniem i przy jej tworzeniu byłem. W
najlepszych latach koniunktury stocznia nie była w stanie uzyskać rentowności. Proces kompensacji to sukces - zapobiegł zwykłej upadłości, bo uwolnił majątek stoczni od roszczeń wierzycieli. Inaczej nie
byłoby nawet pieniędzy na wypłaty dla odchodzących pracowników - tłumaczył Nitras nadal rozzłoszczonym stoczniowcom. - Wszystko zostanie zrobione tak, by stocznia sprzedana została w całości.
Nawiązując do własnych ostrych wypowiedzi z wiecu PO, Nitras powtórzył, że ustawodawstwo w Polsce daje związkom zawodowym zbyt duże prawa i przywileje.
- Bał się was każdy prezes. Teraz nie
politykujcie nad stocznią, bo potencjalni inwestorzy mogą się wystraszyć. Nie będzie 4 tysięcy miejsc pracy. O tym zapomnijcie. Będzie ich 1,5 tysiąca, góra - dwa i zróbcie wszystko, by inwestorzy nie
uciekli przez sianie zamętu, przynoszenie trumien i okupacje biur posłów - apelował Nitras.