Sklep    |  Mapa Serwisu    |  Kontakt   
 
Baza Firm
Morskich
3698 adresów
 
Zaloguj się
 
 
Szybkie wyszukiwanie
Szukanie zaawansowane
Strona głównaStrona główna
Wszystkie artykułyWszystkie artykuły
<strong>Subskrybuj Newsletter</strong>Subskrybuj Newsletter
 

  Informacje morskie. Wydarzenia. Przetargi
Wydrukuj artykuł

I pamięć po niej

Kurier Szczeciński, 2009-04-29

Trwa wyprzedaż majątku po Stoczni Szczecińskiej Nowej. Oprócz ruchomości, które mają dużą wartość rynkową, jest wiele przedmiotów, mających wartość przede wszystkim sentymentalną. Wśród tych ostatnich jest dawne wyposażenie schronów stoczniowych. W naziemnym, którego korytarze na dwóch poziomach ciągną się na przestrzeni stu metrów każdy i podziemnym, gdzie korytarzami można wędrować przez dwa kilometry, w wielu pokojach zachowało się jeszcze mnóstwo pamiątek, które mogą być gratką dla koneserów, niewykluczone że trafią na ekspozycję prezentującą przełomy polityczne po 1945 r. Warski z przetrąconym nosem Co może przydać się na takiej ekspozycji? Na pewno symbole historyczne i zwykłe przedmioty gromadzone w związku z działaniem propagandy tamtego okresu albo wydarzeniem istotnym nie tylko z punktu widzenia ówczesnej władzy. W budynku dyrekcji stoczni, tuż przy wejściu, znajdowało się kiedyś okazałe popiersie Adolfa Warskiego (Adolf Jerzy Warszawski). Metalowe popiersie gdzieś zniknęło, ale zachowała się za to jego gipsowa kopia mniejszych gabarytów, która tymczasowo znalazła miejsce na tyłach budynku, u wylotu klatki schodowej. Gipsowy Warski ma nieco stłuczony nos, ale jako pamiątka minionych czasów jest niezastąpiony. Wśród suwenirów o zabarwieniu ideologicznym sporo znajdowało się kiedyś w pomieszczeniu naziemnego schronu nazywanym Kremlem. Podobno tam miały trafić wszystkie niepotrzebne już, po przewrocie ustrojowym w 1989 r., przedmioty z Komitetu Wojewódzkiego. Czy to prawda, czy legenda - nie wiadomo. Zachował się odlew-płaskorzeźba, na której są podobizny Marksa, Engelsa i Lenina, a także sztandar ORMO. Zimna wojna po szczeciński! Oba stoczniowe schrony idealnie nadają się na prowadzenie lekcji historii nt. "zimnej wojny". Zachowało się kilka tysięcy masek przeciwgazowych (najnowsze pochodzą z 1988 r.), maski dla rannych w głowę, lampy naftowe, torby sanitarne (najwięcej z lat 60.), z tego samego okresu buty gumowe, o dekadę starsze zestawy z opatrunkami osobistymi i -przede wszystkim - przyrządy do mierzenia skażeń (gdyby wrogie państwa zachodnie użyły broni nuklearnej). Zachowało się nawet stanowisko, do którego mieli zgłaszać się łącznicy, a ich zadaniem w razie wybuchu wojny było osobiste powiadomienie określonej liczby stoczniowców. Są też kombinezony przeciwchemiczne, syreny alarmowe na korbkę, różne modele kasków obrony cywilnej z lat 70. i 80., a także charakterystyczne ciężkie czarne telefony z lat 60. Szlakiem ZOMO? W bunkrze podziemnym zachowało się stanowisko dowodzenia. To szereg połączonych ze sobą biurek--stanowisk z telefonami, kotary do wieszania planów strategicznych (całość wyłożona wygłuszającymi płytkami), a także miejsce do spania przypominające pociągowe kuszetki. Jest tu również miejsce do odkażania osób wchodzących z zewnątrz, prowizoryczna izba przyjęć. Ten schron, mający wejście poza zakładem (niemal naprzeciw wejścia do budynku dyrekcji, dziś przed kratą broniącą dostępu do schronu biwakują okoliczni meliniarze), miał odegrać kluczową rolę podczas pacyfikacji stoczni w grudniu 1981 r. Jak twierdzą stoczniowcy, właśnie tędy miały wejść na teren zakładu oddziały ZOMO. Wylot schronu znajduje się niedaleko świetlicy stoczniowej, w której przebywał wówczas komitet strajkowy. Nie brakuje też pamiątek kojarzących się z momentami wyjątkowymi w najnowszej historii Szczecina i Polski. We wspomnianej świetlicy jest tablica z napisem NSZZ "Solidarność", która, według jednego ze stoczniowców, stanowiła tło podczas podpisywania Porozumień Sierpniowych. Zachowała się też maszyna do druku ulotek i czcionki. W schronie naziemnym z nowszych czasów przetrwały namioty zgromadzone z wizytą w Szczecinie Jana Pawła II w czerwcu 1987 r., a także pokrowce na nosze, które na wszelki wypadek były przygotowane na czas trwania wizyty papieża. Jest szansa, że te wszystkie przedmioty będą mogły zostać wykorzystane podczas tworzenia ekspozycji Szczecińskie Przełomy 1945-1990, pokazującej najistotniejsze momenty w powojennej historii Szczecina. Bez nich zrozumienie czasów, które minęły, odtworzenie atmosfery socepoki nie będzie łatwe.
 
Agnieszka Kuchcińska-Kurcz
Kurier Szczeciński
 
Strona Główna | O Nas | Publikacje LINK'a | Prasa Fachowa | Archiwum LINK | Galeria
Polskie Porty | Żegluga Morska | Przemysł okrętowy | Żegluga Śródlądowa | Baza Firm Morskich | Sklep | Mapa Serwisu | Kontakt
© LINK S.J. 1993 - 2024 info@maritime.com.pl