Senator Krzysztof Zaremba uważa, że rząd PO-PSL doprowadził do bezsensownej i nieuzasadnionej likwidacji
polskiego przemysłu stoczniowego. W geście protestu - jak stwierdził - w czwartek zrezygnował z członkostwa w PO i jej klubie. Przed bramą Stoczni Szczecińskiej Nowa w piątek cytował słowa Zbigniewa
Herberta o tym, że odważni zawsze idą pod prąd, a z prądem płyną tylko śmiecie.
- Moja prośba, aby wydłużyć i renegocjować działanie tzw. specustawy stoczniowej do końca maja 2010 r., nie zostały
uwzględnione. Odszedłem, bo to nie jest ta sama partia, którą współtworzyłem - zaznaczył senator. - Nasza polityka to teatr, a nie rozwiązywanie istotnych problemów i w ten nurt wpisała się PO. Bez walki
rząd przyjął stronnicze i niemające nic wspólnego z zasadą równości i solidarności europejskiej decyzje Komisji Europejskiej o podziale i sprzedaży majątku stoczniowego.
Zaremba przypomniał, że
mimo wielu pism do premiera o interwencję w sprawie stoczni, nigdy nie doczekał się reakcji. Ubolewał, że jego krytyka uległości wobec antydemokratycznych decyzji Komisji Europejskiej nie znalazła
posłuchu w czasie, gdy rządy innych państw Unii, np. Francja i Niemcy wspierają i dotują szczególnie w czasie kryzysu swe sektory stoczniowy czy motoryzacyjny.
- Wykorzystałem wszystkie środki
perswazji i nacisku, by premier i ministrowie podjęli skuteczną obronę zakładu - dodał Zaremba.
Senator utrzymuje, że nic mu nie było wiadomo o planach usunięcia go z PO przez kierownictwo partii.
Odrzucił sugestie, jakoby wykonał ruch uprzedzający. Szef klubu PO Zbigniew Chlebowski oświadczył, że w przygotowaniu był już wniosek o wyrzucenie Zaremby z klubu senatorskiego i dobrze się stało, że sam
postanowił odejść. Na pytanie, do jakiej partii mu dziś najbliżej, sam Zaremba odparł, że do partii "polskie stocznie". Teraz będzie parlamentarzystą niezależnym.
Według Zaremby, jest wiele
osób w PO, które krytycznie oceniają działania partii i postawę jej czołowych polityków i lokalnych liderów w sprawie stoczni, ale ewentualne odejścia to ich indywidualne decyzje.