Jeśli nie uda się sprzedać znacznej części majątku stoczni inwestorom, na tych terenach można utworzyć specjalną strefę
ekonomiczną, w której działalność rozpoczęłyby różne firmy. Na temat tej koncepcji miasto Szczecin rozmawiało już z Agencją Rozwoju Przemysłu, ale jakieś decyzje mogą zapaść dopiero po rozstrzygnięciu
stoczniowych przetargów.
W tworzenie koncepcji zagospodarowania niesprzedanych stoczniowych terenów zaangażowali się ekonomiści z Uniwersytetu Szczecińskiego. Pomysł polega na tym, żeby przy
wsparciu miasta, władz regionalnych i lokalnego biznesu utworzyć na tych terenach park przemysłowy, a najlepiej specjalną strefę ekonomiczną, w której na preferencyjnych warunkach działalność mogłyby
prowadzić firmy z regionu, inwestorzy z innych części kraju i z zagranicy. Pieniądze na ich wykup od syndyka i zagospodarowanie poza budżetem miałyby pochodzić też z funduszy unijnych. Żeby mieć mocne
argumenty na ich pozyskanie, potrzebni są jednak przedsiębiorcy, którzy zadeklarowaliby chęć zainwestowania na postoczniowych terenach. Autorzy tej koncepcji oceniają, że jest ona wentylem bezpieczeństwa
w przypadku niesprzedania znacznej części majątku stoczni w trwających właśnie przetargach.
Na temat utworzenia specjalnej strefy ekonomicznej na postoczniowych terenach miasto Szczecin rozmawiało
już z ARP. Obie strony zastrzegają jednak, że jest to tylko pewna ewentualność.
- Teren nie jest nasz, przetargi zostały ogłoszone i jeszcze się nie odbyły, więc tak naprawdę trudno w tej chwili o
czymkolwiek przesądzać - podkreśla Piotr Landowski z Biura Prasowego Urzędu Miasta Szczecin. - Mamy tu związane ręce, gdyż nie jesteśmy tego w stanie przeforsować ani zrealizować. Ta koncepcja nie jest
jakoś specjalnie odkrywcza, gdyż prezydent już wcześniej mówił o możliwości utworzenia specjalnej strefy na terenie stoczni.
Roma Sarzyńska, rzecznik prasowy ARP, potwierdza, że pomysł tego typu
strefy ekonomicznej rzeczywiście był rozważany i dyskutowany z władzami Szczecina. - Na razie nie można jednak nic powiedzieć, co się będzie działo na terenach stoczniowych, bo one podlegają sprzedaży
jako składniki majątku stoczni. Priorytetem jest to, żeby - zgodnie z żądaniem Unii Europejskiej - je sprzedać. Co się stanie z terenami, które ewentualnie nie zostaną sprzedane, to już będzie zależało od
syndyka, gdyż wejdą one w skład masy upadłościowej.