Pomimo problemów z mającą wspierać odchodzących stoczniowców spółką Work Service, nadal aktualne pozostaje
zwolnienie prawie 530 pracowników stoczni na koniec marca. Związki zawodowe wciąż jednak czekają na odpowiedź w sprawie ich petycji dotyczącej przesunięcia tego terminu.
Jak już informowaliśmy, związki
zawodowe ze Stoczni Szczecińskiej Nowej zwróciły się do zarządcy kompensacji swojej firmy i Agencji Rozwoju Przemysłu o przesunięcie terminu zwolnienia kolejnej, liczącej prawie 530 osób grupy
pracowników. Zgodnie z przyjętym harmonogramem mają oni opuścić zakład na koniec marca. Uzasadnieniem do wniosku związkowców są kłopoty należącej do senatora PO Tomasza Misiaka firmy Work Service. W
efekcie ujawnionego konfliktu interesów może ona wycofać się z realizacji Programu Zwolnień Monitorowanych, który przez pół roku gwarantuje odchodzącym stoczniowcom doradztwo zawodowe i pomoc w
znalezieniu nowej pracy. Do wczoraj związkowcy nie doczekali się jednak odpowiedzi.
- Oczekujemy tego, że zarządca spowolni proces odejść i w tym pierwszym terminie wypuści tylko tych pracowników,
którzy chcą odejść - wyjaśnia Krzysztof Fidura, przewodniczący zakładowej "Solidarności". - Na razie wiemy, że te zwolnienia zostały potwierdzone przez zarząd firmy. Pracownicy mają już karty
obiegowe i są w trakcie rozliczania się ze stocznią. Wciąż liczymy, że pan zarządca albo prezes ARP odpowiedzą na nasze pismo.
Potwierdza to także Andrzej Markowski, prezes Stoczni Szczecińskiej
Nowej. - Wystąpienie związków było w zeszłym tygodniu, ale dotychczas nie ma takiego sygnału, że hamujemy ze zwolnieniami. Proces odejścia ludzi będzie trwał kilka dni. Musimy to zrobić, bo praktycznie
dla tych osób nie ma pracy w zakładzie - ocenia prezes.
Oddzielne pismo do prezesa ARP wysłał też Zarząd Regionu NSZZ "Solidarność" Pomorza Zachodniego. Zaapelował w nim o finansowe wsparcie dla
powiatowych urzędów pracy, których rola w obecnej sytuacji może być znacznie większa, niż to pierwotnie zakładano.
"Obecny kryzys związany z ewentualną rezygnacją Work Service z realizacji tego
programu może spowodować, że pierwsza grupa zwolnionych w styczniu i lutym pracowników może nie zmieścić się w czasie (6 miesięcy) przeznaczonym na uczestnictwo w tym programie. W związku z tym może zajść
potrzeba przedłużenia uczestnictwa w Programie Zwolnień Monitorowanych tym pracownikom" - napisali związkowcy. Ich zdaniem to właśnie powiatowe urzędy pracy mogą wtedy pomagać stoczniowcom szukającym
pracy w terenie.