Sklep    |  Mapa Serwisu    |  Kontakt   
 
Baza Firm
Morskich
3698 adresów
 
Zaloguj się
 
 
Szybkie wyszukiwanie
Szukanie zaawansowane
Strona głównaStrona główna
Wszystkie artykułyWszystkie artykuły
<strong>Subskrybuj Newsletter</strong>Subskrybuj Newsletter
 

  Informacje morskie. Wydarzenia. Przetargi
Wydrukuj artykuł

Weterynaria na granicy

Namiary na Morze i Handel, 2009-03-12

20 czerwca ub.r. zagraniczni kontrahenci, eksportujący do Polski żywność przez gdański port, odetchnęli z ulgą: w porcie otwarty został samodzielny Graniczny Posterunek Kontroli Weterynaryjnej. Oznacza to, że do odpraw kontenerów chłodzonych z łatwo psującymi się towarami nie muszą już przyjeżdżać weterynarze z Gdyni, gdzie, w Bałtyckim Terminalu Kontenerowym, istniał do niedawna jedyny taki punkt graniczny w Trójmieście. (Co prawda już w 2006 r. utworzono w porcie gdańskim placówkę weterynaryjną, ale podlegającą gdyńskiemu posterunkowi i obsługiwaną przez jej inspektorów.) Teraz wszystko przebiega szybko i sprawnie. Na kontenery, z oddalonego o kilkaset metrów od posterunku Gdańskiego Terminalu Kontenerowego (GTK), czy nawet z dalej położonego Deepwater Container Terminal (DCT), oczekuje 4 inspektorów, będących zawsze na miejscu i w pogotowiu, by wykonać, co do nich należy. - Oni nie mogą powiedzieć, że albo będą, albo nie będą; że przyjadą np. jutro, jak to było wtedy, gdy posterunek podlegał Gdyni. Jest to stały punkt, w którym między godz. 7.30 a 15.30, inspektorzy są codziennie. Nasi klienci, czyli spedytorzy, umawiają się z nimi bezpośrednio, na konkretną godzinę, a wtedy my podwozimy kontenery do odprawy. Teraz każdemu zależy, by odbywało się to jak najszybciej. Jest to zupełnie inna jakość współpracy - mówi Krystian Klein, prezes GTK. K. Klein podkreśla, że kontenerów podlegających kontroli weterynaryjnej jest od kilku do kilkunastu tygodniowo, a przywozi je głównie OOCL, choć także Hyundai czy Hapag Lloyd. Zresztą, gniazd do ich podłączenia w terminalu jest stosunkowo niewiele, bo 99. Znacznie więcej chłodzonych kontenerów w imporcie przechodzi przez DCT, który systematycznie zwiększa swoje obroty. Jak wskazuje Dariusz Walecki, kierownik Granicznego Posterunku w Gdańsku, w ub.r. jego inspektorzy obsłużyli 333 przesyłki, w postaci produktów pochodzenia zwierzęcego i rybnego oraz pasz, głównie śruty sojowej lub tzw. materiałów paszowych pochodzenia roślinnego, czy dodatków do nich. Są to przesyłki przede wszystkim z Chin, ale również z Wietnamu, Tajlandii czy Maroka. Dominują ryby i produkty z ryb, często dla nas egzotycznych, co widać na naszym rynku, dlatego przesłanie ich do sklepów musi być poprzedzone wnikliwą kontrolą weterynaryjną, by nie wprowadzić na teren naszego kraju, a zarazem i Unii Europejskiej, żywności, która mogłaby być groźna dla ludzkiego zdrowia. Chodzi o produkty sprowadzane na teren UE z krajów trzecich, ponieważ między państwami Unii obowiązuje zasada wolnego handlu i na ich wewnętrznych granicach transporty towarów, także żywnościowych, nie są kontrolowane. Inspektorzy weterynaryjni sprawdzają importowane towary przywożone nie tylko w kontenerach, ale również w standardowych opakowaniach. Mogą to być produkty mrożone, chłodzone, np. masło, bądź też niewymagające obniżonej temperatury, jak np. mleko w proszku, kawa czy też produkty niejadalne, jak pierze w workach lub wełna. - Sprawdzamy żywność najpierw metodą organoleptyczną (tam gdzie to możliwe) ale też pobieramy próbki produktów i wysyłamy je do zaprzyjaźnionych laboratoriów, np. Zakładu Higieny Weterynaryjnej w Gdańsku, czasami do Instytutu w Puławach lub też do innych na terenie kraju - mówi D. Walecki. Wspomniane 333 przesyłki nie w pełni oddają właściwy obraz tego rodzaju importu, ponieważ każda z nich dotyczy pewnej partii towarów znajdujących się w kontenerze. Samej żywności wwiezionej do Polski przez gdański port było łącznie 5214 t (232 przesyłki), w tym m.in. produktów akwakultury, czyli ryb hodowlanych, było 2515 t, ryb i przetworów morskich - 1659 t, ale także 767 t miodu sprowadzanego z Chin. Natomiast jedna przesyłka importowanych pasz, przywiezionych statkiem, to ok. 30-40 tys. t ładunku. Nie wszystkie kontrole wypadają jednak pozytywnie, bo niekiedy inspektorzy kwestionują jakość produktów i nie pozwalają na wwiezienie do kraju, co oznacza cofnięcie towarów do nadawcy. W ub.r. dotyczyło to np. partii produktów rybnych, które cofnięto z granicy, z powodu negatywnej kontroli dokumentów albo też złego wyglądu samych produktów, które nosiły wyraźne oznaki nieświeżości czy wręcz zepsucia. Mogły być przechowywane w złych warunkach sanitarnych, np. w brudnych czy zanieczyszczonych kontenerach i nie nadawały się do spożycia. Tegoroczny ruch w posterunku jest, na razie, na poziomie ub.r. Wszystkie punkty granicznej kontroli weterynaryjnej w Polsce, i na terenie całej Wspólnoty, działają według ujednoliconych przepisów unijnych. Ich funkcjonowanie sprawdzają okresowe kontrole, a jedna z nich, dotycząca procedur kontroli importu, niedawno miała miejsce w kilku wytypowanych punktach granicznych, m.in. w portach morskich Gdańska i Gdyni. Oceniana była sama infrastruktura danej placówki, jej wyposażenie oraz funkcjonujące procedury. Jak wypadła kontrola, będzie wiadomo dopiero po opublikowaniu odpowiedniego raportu, ale D. Walecki uważa, że ocena powinna być pozytywna. Zwiększające się obroty w terminalu DCT spowodowały konieczność zbliżenia kontroli weterynaryjnej do jego nabrzeży. Są już plany budowy tam kolejnego posterunku, co prawdopodobnie nastąpi jeszcze w br. Na pewno, pracy mu nie zabraknie, co przydarzyło się podobnej placówce, jaka funkcjonowała na terenie portu rybackiego w Gdyni. Przez lata, jego nabrzeża i magazyny były wykorzystywane do przyjmowania m.in. importowanych ryb, mięsa i drobiu - także w tranzycie na Wschód. Kilka lat temu, skończyły się kontrakty, ruch w porcie rybackim zamarł, a więc i punkt weterynaryjny stał się niepotrzebny. Wprawdzie jeszcze istnieje i w pełnej gotowości czeka na zlecenia, ale ich po prostu nie ma, ponieważ cały import produktów spożywczych skupiają BCT i Gdynia Container Terminal (GCT) usytuowane po drugiej stronie portu. Tam też od dawna funkcjonuje graniczny punkt weterynaryjny, który ma tyle pracy, że pod nieobecność pani kierownik, będącej na urlopie, ani jej zastępca, ani nikt z pracowników nie mógł znaleźć wolnej chwili, by poinformować nas o działalności placówki.
 
Lechosław Stefaniak
Namiary na Morze i Handel
 
Strona Główna | O Nas | Publikacje LINK'a | Prasa Fachowa | Archiwum LINK | Galeria
Polskie Porty | Żegluga Morska | Przemysł okrętowy | Żegluga Śródlądowa | Baza Firm Morskich | Sklep | Mapa Serwisu | Kontakt
© LINK S.J. 1993 - 2024 info@maritime.com.pl