Rada Powiatu Polickiego stworzyła precedens. Pozwoliła na wyrzucenie z pracy radnego, który ani nie złamał prawa, ani nie
naruszył obowiązków pracowniczych. Chodzi o Kazimierza Drzazgę, lokalnego lidera Prawa i Sprawiedliwości. W Policach (zarówno w gminie, jak i w powiecie) rządzi koalicja Porozumienia Samorządowego
"Gryf" i Platformy Obywatelskiej.
Kazimierz Drzazga pracuje w Zarządzie Morskich Portów Szczecin i Świnoujście. Kiedy w kraju rządził PiS, umieścił go we władzach spółki. We wrześniu minionego
roku został odwołany z funkcji członka zarządu ZMPSiŚ, zlikwidowano też pion, którego był dyrektorem. Do Rady Powiatu Polickiego 19 stycznia wpłynął wniosek firmy o zgodę na wręczenie mu wypowiedzenia.
- Zarząd, w którego składzie miałem zaszczyt pracować, był oceniany bardzo wysoko przez właściciela spółki, czyli Skarb Państwa - mówi Kazimierz Drzazga. - O odwołaniu decydowały jedynie względy
polityczne, tak samo jest w przypadku wniosku o zgodę na rozwiązanie ze mną umowy o pracę. Nie są mi znane przypadki udzielenia takiego pozwolenia bez ciężkiego naruszenia podstawowych obowiązków
pracowniczych. Nie broniłbym się, gdyby ciążyły na mnie jakieś zarzuty kryminalne lub padło podejrzenie o czyny naganne. Tak jednak nie jest.
-Uważam, że jako rada nie powinniśmy wyrażać zgody na
rozwiązanie z radnym umowy o pracę jeżeli zakład nie potrafi umotywować przyczyny zwolnienia - bronił przewodniczącego klubu PiS Wojciech Jagielski (Samorządowe Forum Lewica Demokratyczna). - A w tym
przypadku mamy wniosek z kilkoma stronami uzasadnienia i ani jednego argumentu merytorycznego. Nawet tak wyświechtanego sformułowania, jak to, że "kierownictwo zakładu utraciło zaufanie do pracownika
". Będę przeciw.
- Domyślam się, że wynik głosowania jest już przesądzony - stwierdził Stanisław Nazar (PiS). - Chciałbym tylko powiedzieć, że ta rada w tym momencie przekroczy swego rodzaju Rubikon.
Wynik głosowania okazał się zgodny z jego przewidywaniami. Za zgodą na zwolnienie Kazimierza Drzazgi opowiedzieli się członkowie "Gryfa" i PO. Poparło ją też dwoje członków Porozumienia
Samorządowego "Nasz Powiat": Izabela Wesołowska-Kośmider i Ryszard Partyka.
Radni musieli w ub. piątek zjeść jeszcze jedną żabę. Trzeba się było wycofać z ambitnego planu termo-modernizacji
budynków użyteczności publicznej, który miał być realizowany wraz z samorządami gminnymi.
- Minimalna wartość wniosku o dofinansowanie to 10 milionów złotych - tłumaczył starosta Leszek Guździoł. -
Tymczasem kryteria, jakie muszą spełniać zakwalifikowane do niego budynki, zostały zaostrzone: Część obiektów musieliśmy wykreślić. Wartość robót w tych, które zostały, to tylko nieco ponad 8 min złotych.
Musimy więc z tego zrezygnować